Podróż Monsunowe zapomnienie - Monsunowe zapomnienie



2008-06-10

Gdy kupowałem bilet lotniczy do Mumbaju, nawet nie przypuszczałem, że ta podróż będzie miała inne, nieprzewidziane przeze mnie, konsekwencje.

Wysiadłem na międzynarodowym lotnisku w Mumbaju i przywitał mnie deszcz i wszechogarniający smród. Na dodatek, pierwszą osobą jaką widziałem, był wymiątujący hindus, ale powiedziałem sobie, że jak sie powiedziało a... No to do hotelu. Na szczęście na lotnisku istnieje system taksówek pre pay, płacisz i już nie ma kłótni z takszówkarzem później. Ale to co jest ineteresujące, to to,że okazuje się, że taksówkarz zazwyczaj nie wie dokąd jechać. Hotelik był nawet ok, poza tym, że winda przy otwieraniu drzwi grała lambade. I co nie bez znaczenia, całkiem niedrogi, jak na Mumbaj, bo jedynka, za 900 rupii za noc. Ach, jeszcze jedna rzecz. Najlepiej pieniądze wymienic na lotnisku. Po prostu najlepszy przelicznik.

Na drugi dzień wynająłem na cały dzień taksówkarza za 600 rupii i woziłem się po mieście. Delikatnie mówiąc, nie polubiłem Mombaju. Pierwszy szok, oprócz smrodu, to ruch drogowy. Absolutny brak zasad. Tylko jedna. Trąb, gdy wyprzedzasz. Obiechałem wszystkie turystyczne miejsca w Mumbaju i zacząłem szukać informacji turystycznej, co okazało się nie łatwą sprawą. W końcu sukces. Informacja jest dobrze ukryta przed turystami, przy dworcu CST. Pani byla przemiła. Opracowaliśmy plan pobyty, powiedziała mi co i jak, dała tabele z płatnościami za taksówki. Mówię o tym, bo taksówki, to zmora. Naciągacze, że aż przykro, no ale w końcu w Mumbaju głównym bóstwem jest Mahalakszmi, bogini dobrobytu. W każdej knajpie, kiosku i taksówce są jej ołtarzyki i czuć jak mieszkańcy tego miasta ją czczą. Odczułem to na własnej kieszeni.

Według planu, kolejnym punktem podróży był Anjuna, w Goa. Oczywiście wszyscy słyszeli o niesamowitej urodzie tamtejszych plaż i "małej Portugalii". Pojechałem zobaczyć te cuda. Najłatwiej dostać się tam z Mombaju autobusem, których wybór jest olbrzymi. Koszt to ok. 900 rupii. Ta podróż pierwszy raz uświadomiła mi jak wielkie są Indie. Podróż trwała całą noc, ale dojechałem. Jeszcze tylko krótka sprzeczka z rykszarzem i jazda do hotelu. Hotel fajny. Anjuna Beach Resort. Polecam. Poza sezonem właścicielka bierze połowe normalnej stawki, czyli 200 rupii za noc. Pokoiki czyste i z telewizorkiem. Spędziłem tam trzy dni zwiedzając okolice. Plaże w Anjunie, Wagator, ruiny fortu w Czaporze. Wszędzie palmy, palmy i niemiłosierny wiatr, hulający pośród rozrzuconych poporugalskich posiadłości. A dlaczego akurat Anjuna? Bo słyszałem, że to była w latach 60-ych oaza hipisów. Do tej pory propzycje zakupu narkotyków słyszy się co krok, a w knajpach są napisy "do not use the drugs".

Z Anjuny jechałem do Hampi, opuszczonego miasta. Pomyślalem sobie, że kupię bilety od razu na kilka dalszych tras, co było nie głupim pomysłem. Zaoszczędziłem sobie wszechobecnej w Indiach biurokracji i stania w niemiłosiernych kolejkach. Jest kilka biur w Anjunie, które oferują tego typu usługi. I prowizje nie jest taka duża, bo 150 rupii.

Pociąg do Hopset, gdzie trzeba się przesiąść do rykszy, by dojechać do Hampi, wyruszał z Margao, więc czekała mnie długa przejarzdrzka rykszą przez całe prawie Goa. Było interesująco. Facet pędził jak wariat, mijając krowy, miasta, palmy i wszystko co mu stało a drodze, ale dojechał. No i tu się pierwszy raz spotkałem z indyjskimi pociągami. Fakt, są niesamowicie przeładowane, prawie nigdy nie są na czas, można w nich kupić wszystko od jedzenia, picia do kłódek i łańcuchów, którymi zapina się bagaże do specjalnych klamer przy siedzeniach, ale zdecydowanie to najlepszy sposób podrózowania po Indiach. Byle pamiętać o tym by nie wsiąść do trzeciej klasy, bo to by była przygoda ponad miare europejczyka.
Trasa pociagu wiodła przez niesamowite Gaty Zachodnie. Mijaliśmy piękne wodospady, zalesione doliny, których dna nie można było dojrzeć i ogólnie zleciała mi dość szybko. W końcu wysiadłem w Hopset i zaczęło się targowanie z rykszarzem. Ale o Hampi i cudach tego miasta opowiem Wam nastepnym razem. Jeśli będziecie chcieli:-)

  • Anjuna
  • Bombaj- India Gate
  • Slamsy
  • Anjuna beach