Przyznam, że do Stambułu jechałem praktycznie w ciemno. Wybór podyktowany był przede wszystkim kosztami, a nie jakimś wyjątkowym sentymentem do tego miejsca. Poza tym, przez miasto od kilku tygodni przetaczały się burzliwe, polityczne demonstracje, co zaostrzało apetyt. A i moje życie było wtedy dość pokręcone. No i... Zafascynowany siedemnastopłytową kolekcją Music of Islam, chciałem na żywo usłyszeć Ezan rozbrzmiewający z setek minaretów stambulskich meczetów. Przejrzałem przewodniki, znalazłem kilka miejsc, które warto by zobaczyć i pojechałem.

 

Wyjazd okazał się wyjątkowy, bo najważniejszą po nim pamiątką stały się nie "zdjęcia domów", płyty i inne souveniry, ale wspomnienie kilku wyjątkowych osób i niemniej wyjątkowych chwil.