Podróż Madagaskar, Ósmy Kontynent - Antananarivo



Wiekszosc drog z Ameryki Polnocnej do Afryki prowadzi przez Europe. Podroz na Madagaskar nie jest tu wyjatkiem. Malo tego, jedynym miastem w Europie, ktore ma bezposrednie polaczenie z Antananarivo – stolica tego wyspiarskiego kraju jest Paryz. Poniekad trudno sie dziwic takiemu stonowi rzeczy, jakby nie bylo Madagaskar byl kolonia francuska przez prawie 80 lat a swa niepodleglosc zdobyl dopiero w 1962 roku.

Nasza trasa na Madagaskar byla bardzo europejska bo wiodla przez Krakow, skad polecielismy do Paryza. Tu musielismy odbyc podroz na drugi koniec miasta z lotniska de Gaulle’a na Orly. Po krotkiej nocy – nie moglismy sobie odmowic spedzenia chocby kilku godzin w srodmiesciu w Swieto Bastylii, gdzie swietowal caly Paryz – o osmej rano odlatujemy. Pierwsze poltorej godziny samolot leci nad Europa i Morzem Srodziemnym, nastepne cztery nad niekonczaca sie Sahara a ostatnie piec, bagatela, nad Kenia, Tanzania i wreszcie podchodzimy do ladowania w Anatananarivo.   Linie Corsair chcac obnizyc koszty wlasne umieszczaja w kabinie pasazerskiej wiecej foteli niz inne linie, co sprawia, ze siedzenia sa bardzo waskie i bardzo blisko siebie. Cale szczescie, ze nie ma kompletu pasazerow i przy odrobinie szczescia znajdujemy “miejsca sypialne”. Obsluga jakby starala sie nadrobic niedogodnosci i brak komfortu sympatycznym podejsciem do otoczenia. Milym akcentem jest stewardessa, ktora slyszac nas mowiacych po polsku odezwala sie do nas w naszym ojczystym jezyku. Dostajemy od niej dodatkowe 2 buteleczki wina, ktore oprozniamy dopiero pare dni pozniej.

W drodze powrotnej steward popisal sie niezlym poczuciem humoru:  

-Monsieur, co pan sie napije?  

-Czerwone wino, s’il vous plait.

-Jaki rocznik pan sobie zyczy?  

Chyba sie przeslyszalem:  

-Prosze?  

-Ktory rok, ’66,’67…?  

-67- powiedzialem chwytajac jego zart.  

Steward wyciagnal buteleczke, cos na niej napisal po czym sie odezwal:

 -Monsieur, chcialem panu zaprezentowac Merlot rocznik ’67- tu wskazujac na wlasnorecznie umieszczony napis. Przez kilka minut nie moglismy sie powstrzymac od smiechu, zreszta on w ten sposob rozbawial z powodzeniem caly smolot.   

 

Jest osma wieczor i jak przystalo na tropik, panuja kompletne ciemnosci. Wykupujemy wize – 90 USD od osoby, odbieramy bagaz i wychodzimy na glowna hale lotniska. Tu mielismy sie spotkac z czekajacym na nas kierowca, lecz poza natretnymi taksowkarzami i innymi podejrzanymi typami nie ma nikogo z naszymi imionami na kartce, jak to bylo umowione z managerem hotelu, do ktorego mielismy sie udac. Po godzinie telefonowania sytuacja poniekad sie wyklarowala na tyle, ze wsiadamy do samochodu i jedziemy do hotelu w srodmiesciu. 

Antananarivo ma okolo dwa miliony mieszkancow, czyli jest to spora metropolia. Lotnisko jest kawalek od miasta i czeka nas prawie godzinna jazda na miejsce. O ile nas nie dziwia ciemnosci w okolicach lotniska, to kompletny brak swiatel w nocy na terenie miasta wzbudza duze zdziwienie. Ulice oswietlaja jedynie swiatla samochodow, watle swiatelka saczace sie z rzadka z domow i pelnia ksiezyca… Moze po prostu w miastach malgaskich, lacznie z sama stolica, panuje zwyczaj aby w czasie pelni ksiezyca nie zapalac swiatel ulicznych slusznie rozumujac, ze jest to swietny sposob aby zaoszczedzic energie jak i przedluzyc zagrozony byt naszej planety :-). W calym miescie nie natrafilismy nigdy na ani jedno skrzyzowanie ze swiatlami! Mijane w ciemnosci odrapane domy robia wrazenie zakazanych dzielnic Johanesburga. Po godzinie jazdy zatrzymujemy sie  na ciemnej ulicy – tu jest nasz hotel…   Hotel jednak ma sporo charakteru. Zostawiamy bagaz w pokoju i idziemy jeszcze cos zjesc w hotelowej restauracji. W nocy jest dosc chlodno, jakies 12-14*C. Cienki kocyk jest troche za cienki…

Antananarivo lezy w gorach srednio na wysokosci 1200 m n.p.m. a lipiec i sierpien to najchlodniejsze miesiace. Dni wowczas sa zwykle pochmurne, czasami przeleci jakis przelotny deszczyk. Tak jest i tym razem. Ludzie chodza opatuleni w co kto ma – dla nich to jest w koncu srodek zimy. Na ulicy walesa sie duzo zebrzacych dzieci i kobiet z malymi dziecmi. Zawsze prosza o jalmuzne sciszonym glosem i trudno sie od nich uwolnic. Wiekszosc taksowek to czterdziestoletnie Renault 4 albo rownie przedpotopowe Citroeny CV. Czas sie tu zatrzymal. Duzym kontrastem do otaczajacej rzeczywistosci sa wszechobecne swiezutkie, chrupiace bagietki. Sprzedaja je tu wszyscy: sklepy, stragany, uliczni sprzedawcy, czasami widac tylko kilka sztuk rozlozonych na starej gazecie na chodniku…   

Malgaska kuchnia nie jest ani wykwintna ani nawet urozmaicona dlatego obecnosc jednego z najlepszych na swiecie kucharzy w Antananarivo jest duzym zaskoczeniem. Wystawny obiad skladajacy sie z kilkunastu miniaturowych dan kosztuje jak na warunki malgaskie krocie, ale w porownaniu z Paryzem czy nawet obecnie tania Ameryka jest to tylko ulamek ewentualnych kosztow, wiec dla koneserow kucharskiego kunsztu to okazja nie do odrzucenia. Na pozor wydaje sie, ze skladnikow zywnosciowych na ugotowanie czegos ciekawego i urozmaiconego jest na Madagaskarze wiecej niz w Polsce, ale czy to bardzo szwankuje inwencja kucharska czy tez wkraczaja do akcji liczne ograniczenia natury higieniczno-zdrowotnej, to w efekcie jedzenie jest malo urozmaicone i po miesiecznym pobycie jestesmy juz zdrowo spragnieni czegos “swojego” – od dobrej herbaty poprzez rozne saladki i surowki po razowy chleb… Wybor miesa z zebu, kury “partyzantki” lub calej niezfiletowanej ryby jest dobra przygoda na tydzien ale nie na miesiac.   

Niedaleko naszego hotelu znalezlismy agencje turystyczna, przez ktora aranzujemy samochod z kierowca, przeloty samolotem, pociag, hotele i statek. Napewno nie jest to najtansze rozwiazanie, ale w kraju, w ktorym jest tylko kilka drog asfaltowych, slaba infrastruktura i prawie nieistniejaca komunikacja publiczna, to majac miesiac na zobaczenie tego kraju wyglada, ze nie mamy duzego wyboru – musimy sie zdac na pomoc agencji.  

  • Antananarivo
  • Pajak, okolice Antsirabe
  • Nasza trasa