PRZYJAZD
Krajobraz za szybami samochodu szybko się zmienia, co chwilę wyłaniają się coraz wyższe szczyty i mam wrażenie, że na balkonach jest coraz więcej pelargonii. Mimo tych cudów moje dziewczyny śpią. Nie wytrzymały trudu kilkugodzinnej podróży ;) Na ich usprawiedliwienie dodam, że dzisiaj atrakcji było już sporo. Przejechaliśmy Wyspę Lošinj, serpentyny prowadzące przez Wyspę Cres, przeprawiliśmy się promem na Istrię. Zjechaliśmy nad Jezioro Bled w Słoweni, ale tłumy oblegające jezioro i każdy skrawek cienia skutecznie nas odstraszyły. Chwilę wytchnienia i ochłody znaleźliśmy niewiele dalej w Wąwozie Vintgar. Teraz mamy już do celu naprawdę blisko. Kolejny przystanek na naszej wakacyjnej trasie to miasteczko Filzmoos w Masywie Dachsteinu. Zjechałem z autostrady i po kilku zakrętach wyłoniły się potężne ściany Dachsteinu oświetlone ciepłym, popołudniowym słońcem. Takiego piękna nie mogłem kontemplować w samotności i brutalnie obudziłem współpasażerki. Nie miały mi tego za złe i z zaciekawieniem oglądały okolicę. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do Filzmoos i znaleźliśmy nasz apartament. Miasteczko wyglądało jak z katalogu, było idealne. Przywitaliśmy się z gospodarzem, który na nas czekał, dziewczyny poszły obejrzeć mieszkanie, a ja wróciłem po bagaże. Wyciągnąłem walizki z bagażnika, ale nie mogłem się ruszyć i oderwać oczu od otaczających mnie gór. Dotarabaniłem się do pokoju i po uśmiechniętych minach dziewczyn wiedziałem, że wszystko jest super. Odetchnąłem z ulgą, że książka skarg i zażaleń nie będzie potrzebna, bo w razie reklamacji ja bym oberwał po głowie. Magda wybrała lokalizację na pierwszy tydzień urlopu, ja zająłem się organizacją drugiego tygodnia.