Podróż U blaszanego Czyngis-chana - Serce na mongolskim stepie stracisz przynajmniej r



Tekst: Katarzyna i Paweł Ziemniccy

Zdjęcia: Katarzyna i Paweł Ziemniccy, SHUTTERSTOCK

 

Serce na mongolskim stepie stracisz przynajmniej raz, a głowę w każdym barze, gdy spróbujesz wódki Chinggis.

 

Pierwszy wstrząs przeżywasz, patrząc na Mongolię z okna samolotu. Pod tobą, jak okiem sięgnąć, szarozielony dywan stepu poprzecinany wzgórzami. Drugi, jeszcze mocniejszy, masz zapewniony po wyjściu z lotniska w Ułan Bator. Jak to możliwe, że taki piękny kraj ma tak paskudną stolicę? Ułan Bator (mong. Czerwony Bohater) wygląda jak gigantyczny sklep "Wszystko za 5 zł". Choć ostatnio buduje się tu dużo i nowocześnie, ciągle straszą zaniedbane ulice, odrapane bary, przeszkadza hałas i kurz. Połowa lipca wita turystów 30-stopniowym upałem, ale wydaje się, że jest przynajmniej 10 stopni więcej.