Podróż Algieria - podróż w konwoju.... - Algier



2016-11-06

Do Algieru wiodła ładna trzypasmowa autostrada, dojechaliśmy pod wieczór, szukając noclegu spaliśmy w końcu w hotelu Terminus, tym samym, który Gosia miała w swoim wykazie.

Za cały nocleg zapłaciliśmy 13.000 DA.

Wyszliśmy jeszcze na kolację i poszliśmy spać.

Kolacja: spaghetti i napój, 450+100 DA.

 Wstaliśmy wcześnie, zjedliśmy śniadanie w hotelu i poszliśmy zwiedzać miasto. Od rana padało, temp. 33 st. ale do wytrzymania.

Zwiedziliśmy kazbę i Bazylikę Notre Dame d’Afrique. Na zwiedzenie czegokolwiek więcej nie było czasu, wg Piotra nic więcej ciekawego w tym mieście nie było.

 Kazba Algieru, od roku 1992,  znajduje się na liście zabytków UNESCO. Położona na wzgórzu jest labiryntem ciasnych uliczek i schodów, gdzie łatwo można zabłądzić. Wiele domów jest zaniedbanych i brudnych.  Zwiedzaliśmy to miejsce w godzinach rannych i to był chyba błąd, wiele knajpek czy sklepików było jeszcze zamkniętych i trudno było poczuć prawdziwą atmosferę tego miejsca. Również cytadela mieszcząca się na szczycie wzgórza była zamknięta, chyba z powodu remontu. Tak więc po dwugodzinnym spacerze wróciliśmy do hotelu aby podjechać pod katolicką Katedrę Notre Dame d’ Arfique.

Pięknie położona na wysokim klifie robi wrażenie, możemy też podziwiać piękną panoramę na okolicę. Wybudowana została w stylu neobizantyjskim. 

Algier nazywany jest Białym Miastem z racji koloru murów secesyjnych kamienic odcinających się od zieleni palm i błękitu Morza Śródziemnego i te budynki zrobiły na mnie największe wrażenie.

 Kolejny etap naszego wyjazdu to Tizi Ouzu, Kabylia. Do przejechania, z Algieru, mieliśmy 105 km i zajęło nam to 5 godzin. Prawie całą drogę staliśmy w korkach. W mieście byliśmy pod wieczór i tu przypadł nasz kolejny nocleg. Spaliśmy na misji kościoła katolickiego prowadzonej przez dwóch czarnych księży z Ugandy i Burkina Faso.  Bardzo sympatyczni, najpierw odpytali nas skąd i dokąd jedziemy, zgodzili sie na nasz nocleg a później w kuchni zrobiliśmy wspólną  kolację. Niestety po godzinie już był telefon z policji o spisanie naszych paszportów. Ktoś musiał zwrócić na nas uwagę, gdy jechaliśmy przez miasto i doniósł na policję. Zresztą takie donosicielstwo  jest chyba w Algierii wszechobecne, doświadczyliśmy tego wielokrotnie. Gdziekolwiek się nie pojawiliśmy, zawsze w ciągi kilkunastu minut pojawiała się policja. Od tego momentu postanowiliśmy, że nikomu nie mówimy dokąd tak naprawdę jedziemy, zawsze wymienialiśmy tylko następną miejscowość, do której jedziemy. Zakaz dotyczył  również FB i pisania postów na jego stronach dot. celu naszej podróży.

 

  • port w Oranie
  • fragment wyburzonego domu
  • nocny Algier
  • widok z balkonu
  • przed hotelem
  • na ulicy
  • na ulicy
  • na ulicy
  • na ulicy
  • dom
  • uliczka
  • balkony
  • balkon
  • dom
  • drzwi
  • kotek
  • fragment wyburzonego domu
  • drzwi
  • uliczka
  • dom
  • poranna prasówka
  • uliczka
  • osiołek
  • uliczka
  • uliczka
  • blokowisko
  • balkony
  • ulica Algieru
  • południowa sjesta
  • ulica Algieru
  • ulica Algieru
  • Bazylika Notre Dame d'Afrique
  • wnętrze Bazyliki
  • widok na morze
  • jedziemy dalej