Podróż ايران - podróż w czasie - "przecież tam jest wojna..."



2015-10-06

"Przecież tam jest wojna..." - taka była reakcja większości znajomych, którym mówiłam dokąd się wybieram, a ich  zdumiona mina była bezcenna.... To zapewne przez to, że wiele osób myli Iran z Irakiem i dlatego Iran jest postrzegany w Polsce jako kraj niebezpieczny, do którego nie powinno się jeździć. 

Sama nie wiem dlaczego wybrałam ten kraj, bo szczerze mówiąc nigdy nie marzyłam o podróży do Iranu. 

Decyzja zapadła już w styczniu, kiedy w pracy planowaliśmy terminy urlopów, miało być po sezonie, bo latem nie dostałabym trzech tygodni wolnego, do wyboru było jeszcze Maroko i Algieria. Mój wybór był trafny, bo tamte wyprawy w końcu nie pojechały.

Mając ponad pół roku czasu na przygotowanie się do wyjazdu zaczęłam rozglądać się za przewodnikami i przeglądać mnóstwo stron w Internecie. Przewodników w j. polskim w zasadzie nie ma, pozostał więc Internet i różne relacje głównie na blogach podróżniczych. Na pierwszy ogień poszła książka K. Sidora – „Bogowie, magowie i nafta”, której autor w bardzo interesujący sposób opisuje historię dawnej Persji i Iranu. Organizator, czyli ExTrek, podał nam ogólny plan trasy, więc trzeba było tylko poczytać, co jest po drodze do zwiedzania.

Moją relację zacznę od Tabriz, do którego dojechaliśmy przed południem. Trochę czasu zajęło nam szukanie hotelu i parkingu blisko hotelu. W końcu wylądowaliśmy w jakimś hoteliku razem z bagażami, trochę się odświeżyliśmy i poszliśmy zwiedzać miasto. Gdy wyszłam na miasto, razem z grupą, doznałam swego rodzaju wielkiego szoku i poczucia dezorientacji. Otoczyły mnie niezrozumiałe napisy na sklepach, a ruch uliczny samochodów, który za nic miał jakiekolwiek przepisy, wprawił w osłupienie.  Przejście na drugą stronę ulicy graniczyło z cudem, a kierowcy zdawali się nie widzieć w ogóle pieszych na jezdni. 

Były jeszcze dwie inne rzeczy, z którymi musieliśmy się oswoić przez najbliższe trzy tygodnie

- pierwsze to zainteresowanie jakie wzbudzaliśmy wśród przechodniów we wszystkich miastach. Ciągle byliśmy zatrzymywani przez mieszkańców i pytani o to skąd jesteśmy, co będziemy robić w Iranie, jak nam się Iran podoba, czy potrzebujemy jakiejś pomocy no i obowiązkowe robienie nam zdjęć. Wszyscy byli bardzo serdeczni, otwarci, uśmiechnięci i bardzo ciekawi nas. Nawet nie znając języka próbowali powiedzieć nam o sobie kilka zdań, a dumni ojcowie zawsze pozowali do zdjęć z dziećmi.

- drugie to prawo szariatu obowiązujące w Iranie, a co za tym idzie między innymi obowiązkowe nakrycia głowy (hidżab) i dłuższe bluzki z długim rękawem dla dziewczyn, w tych temperaturach było to dosyć męczące.

Zawsze wychodząc z hotelu każdy dostawał wizytówkę z adresem, abyśmy wiedzieli dokąd wracać w razie zgubienia się. Tak więc zaopatrzeni w takie wizytówki wyszliśmy na miasto i skierowaliśmy swoje kroki w stronę Błękitnego Meczetu, po drodze zwiedziliśmy też Muzeum Azerbejdżanu. Po zjedzeniu kolacji w jednej z knajpek poszliśmy jeszcze na miejscowy bazar, który jest jednym z największych i najstarszych bazarów na świecie. Tutaj zmęczenie zwyciężyło i po krótkim spacerze wróciliśmy do hotelu na spoczynek. 

Krótko o Tabriz: miasto w północno-zachodnim Iranie, nad rzeką Talche Rud,  Stolica prowincji Azerbejdżan Wschodni. Jest zamieszkane przez 1,4 mln mieszkańców. W mieście rozwinął się przemysł maszynowy, metalowy, włókienniczy, skórzany, chemiczny, drzewny, szklarski oraz spożywczy.

Główne zbytki to: meczet Alego Szaha z XIV wieku, zamieniony w XIX wieku na cytadelę, pozostałości Błękitnego Meczetu z XV wieku i wielki bazar, wpisany na listę zabytków UNESCO.

  • w Turcji
  • przed Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz
  • Tabriz