Podróż Mediolan EXPO 2015 - Mediolan



Dostaliśmy zaproszenie na EXPO do Mediolanu. Ogromnie się ucieszyłem z możliwości kolejnego wyjazdu. Pomyślałem sobie – w końcu zobaczę słynne Duomo, bo tyle razy ocierałem się o Mediolan, ale jeszcze nigdy nie udało mi się zawitać do stolicy mody. Piątek, więc lecimy z Wrocławia do Bergamo. Z lotniska autobus Orioshuttle i bardzo sprawnie dostajemy się do Milano Centrale. Stąd tylko 15 minut spacerkiem do mieszkania Ani, która gościła nas przez te kilka dni.

Ania (siostra żony) od wielu lat mieszka w Mediolanie. Obecnie wynajmuje mieszkanie (ogromne – 140 m) od leciwej Włoszki, która w ciepłe miesiące mieszka w Toskanii, natomiast zimę spędza w Trentino. Budynek pochodzi z lat 50-tych, ma 8 pięter. Mieszkanie ma niesamowity urok – jest bardzo przestronne, z marmurowymi posadzkami, (prawie) zabytkową armaturą, leciwymi meblami, bibelotami pozostawionymi przez właścicielkę. Czuliśmy się jak w prawdziwym włoskim mieszkaniu, co ma ogromny urok w porównaniu z hotelami. Couchsurferzy na pewno wiedzą, o czym mówię, ja jeszcze nie miałem okazji spróbowania takiej formy noclegu.

Po krótkim odpoczynku jedziemy metrem do centrum. Wysiadamy na Montenapoleone i po kilku krokach mijamy słynną La Scalę (Teatro alla Scala). Budynek zupełnie niepozorny, gdyby nie duża liczba policji, carabinierów i innych służb, przy okazji jakiegoś spektaklu zupełnie nie zwróciłbym uwagi. Przecinamy Piazza della Scala i wchodzimy do słynnej Galleria Vittorio Emanuele II. Tutaj już dech zapiera. Najsłynniejsze marki wabią przepychem wystaw. Wydaje się, że w ciepłym, popołudniowym słońcu wszystko skapuje złotem. Nie inaczej jest przy wyjściu z galerii, kiedy naszym oczom ukazuje się słynna katedra – Duomo di Milano. Są to niewątpliwie ikony Włoch, pokazane na tysiąc sposobów i wielokrotnie przeze mnie obejrzane, ale na żywo robią piorunujące wrażenie. Jest dość późne popołudnie, wnętrze katedry jest już niedostępne, więc zwiedzanie zaczynamy od dachu. Decydujemy się na bilet 72-godzinny z nadzieją, że jeszcze wrócimy podczas tego pobytu. Wszystkie zachwyty nad katedrą nie są przesadzone. Podziwiamy gzymsy, gargulce i wszystkie inne detale kamieniarskiej roboty. Odpoczynek na marmurowych płytach pokrywających dach daje trochę wytchnienia. W tym miejscu zastaje nas wieczór i nieubłagalnie trzeba zejść na mediolańskie bruki.  

Kolejny dzień rozpoczynam oczywiście od espresso na balkonie mieszkania. Popijam kawę i obserwuję włoską ulicę, a jest na co popatrzeć – a to jakaś para posprzeczała się w samochodzie na środku skrzyżowania, nie zwracając uwagi na światła, mocno przy tym gestykulując, ktoś zatrzymał się w drugim rzędzie, włączył awaryjne i poszedł na kawę do baru. Zrobiło się spore zamieszanie, ale kogo to obchodzi? Robotnikom w bloku naprzeciwko wypada z rąk wielka, drewniana roleta i szybuje z 6-go piętra w dół, lądując na samym środku ruchliwej ulicy. Jakim cudem nikogo nie zabiła, tego chyba nikt nie wie.

Po szybkim śniadaniu składamy kolejną wizytę w katedrze. Tym razem podziwiamy wnętrze oraz baptysterium w podziemiach. Oba miejsce robią nie mniejsze wrażenie na nas.

  • Alpy
  • Galleria Vittorio Emanuele II
  • Galleria Vittorio Emanuele II
  • Duomo di Milano
  • Duomo di Milano
  • Na dachu katedry
  • Na dachu katedry
  • We wnętrzu katedry
  • We wnętrzu katedry
  • Na dachu katedry