Prośba do jesieni.
Znów złote liście wkładam między kartki,
nowe kasztany po kieszeniach noszę,
żurawie żegnam co znikają w niebie
i jak co roku o to samo proszę:
Nie odchodź jeszcze, nie spiesz się, poczekaj,
rozpal drzew korony w słońcu co już nisko.
Daj nacieszyć oczy tyloma barwami, co w spódnicach cygańskich,
w tańcu przy ognisku.
/ WUKA/
Jak zwykle bieszczadzka jesień była silniejsza od wszystkiego innego, 48 godzin, ponad 800 km i tak od 17 lat ...