Maroko chodziło za mną już od jakieś czasu, trafiła sie okazja wyjazdu, więc skorzystałam. 28 marca 2014r. nadszedł ten dzień - wyruszyliśmy. Dwa samochody, jeden to piton znany już z ubiegłorocznej wyprawy do Azji i osobówka.
Po przejechaniu prawie całej Europy i przeprawieniu się przez cieśninę dotarliśmy na ziemię marokańską. Udaliśmy się do Tetuan, aby wymienić pieniądze i dokonać pierwszych zakupów - pomidory, papryka, oliwki itp.