Podróż Tam gdzie nie ma drzew - dookoła Islandii - Dalej niż północ



Podróż miała się nazywać „Moja droga Islandia” co jednak uznałem za zbyt oczywiste. To, że Islandia jest jednym z najdroższych krajów na świecie, a z pewnością najdroższym, w którym byłem, to truizm. Jeśli pół litra piwa w knajpie kosztuje 1000 ISK, czyli około 40 złotych, a hamburger z frytkami i colą w knajpce przy stacji benzynowej 2000 ISK, to nie bardzo ma sens więcej tracić czas na takie kwestie.

Wyjazd na Islandię był jednym z pierwszych pomysłów na podróż poza stały ląd pomijam takie kierunki jak Egipt czy UK), jaki przyszedł nam do głowy na początku tego stulecia. W 2003 roku kupiłem w jednej z zagranicznych księgarni internetowych dwa anglojęzyczne przewodnik (polskich wtedy nie byłem w stanie namierzyć), które przeleżały całe 10 lat na półce, obrastając w egzotyczne towarzystwo. Australia, Nowa Zelandia, Peru, RPA, Namibia, Japonia wepchały się w kolejkę i zepchnęły Islandię w dół listy. Co jakiś czas zerkałem na nie, ale różne zdarzenia powodowały, że temat ciągle spadał z listy. Z perspektywy czasu oceniam to jako dobry zbieg okoliczności, bo jestem pewien, że na początku nie byliśmy przygotowani do samodzielnego podróżowania. Wiele zorganizowanych wycieczek dało nam możliwość oceny własnych możliwości, oczekiwań i dorośliśmy do pójścia „na swoje”.

Ale zacznijmy od początku. Japońska (nomen omen :)) filozofia Kaizen mówi, że „Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku.” W naszym wypadku pierwszym krokiem był telefon od moje koleżanki Doroty (Doroto - DZIĘKUJĘ !), która poinformowała mnie, że są tanie bilety na Islandię. Przekonałem się przy okazji o słuszności złotej myśli „czas to pieniądz”, ponieważ kilka dni zastanawiania kosztowało nas kilkaset złotych, ale pod koniec grudnia ub. roku kupiłem bilety na II połowę czerwca i zaczęliśmy powoli przygotowywać się do podróży.

Spędziłem mnóstwo czasu na grzebaniu w przewodnikach, w „Internetach” i różnych źródłach aby ustalić co można zobaczyć w ciągu 12 dni i ustalić ogólny zarys podróży. Konsultowałem się z niektórymi z Was (dziękuję za porady, Smoku – szczególne podziękowania) i w końcu powstał plan wyjazdu. Wiedzieliśmy, że czekają nas białe noce, a dodatkowo wszędzie czytałem, że wiosna (bo czerwiec to na Islandii wiosna) jest najpiękniejszy ze względu na kolory wegetacji, która na tej wyspie jest i tak dość specyficzna.

Plan mnie więcej jak niżej:

(D01) 18.06 – przylot wieczorem z Berlina (WoW Air), zwiedzanie wieczorem Reykjaviku. Nocleg Reykjavik

(D02) 19.06 – zwiedzanie Reykjaviku, Hafnarfjordur, wycieczka na wieloryby. Nocleg Reykjavik

(D03) 20.06 – wypożyczenie samochodu terenowego, przejazd do Akureuyri drogą Kjolur. Po drodze Gulfoss, oaza termalna Hveravellir i farmy Glaumbaer. Nocleg Akureyri

(D04) 21.06 – promem na Grimsey, koło podbiegunowe. Nocleg Akureyri

(D05) 22.06 – Myvatn i okolice, rejon Krafla. Nocleg Akureyri

(D06) 23.06 – rezerwat Jokulsa (kanion Asbyrgi), Detifoss, Selfoss, rezerwowy termin na wieloryby z Husavik. Nocleg Akureyri.

(D07) 24.06 – podróż w głąb interioru F88/F902, Askja. Nocleg w samochodzie lub na kempingu w okolicy Kverkfjoll

(D08) 25.06 – zwiedzanie Kverkfjoll, przejazd F903/F910, nocleg w Reydarfjordur (wschodnie fiordy)

(D09) 26.06 – przejazd do Vik i Dyrholaey. Po drodze Jokulsarlon, Svartifoss, SKogafoss. Nocleg w Skogar.

(D10) 27.06 – przejazd drogą F208 wokół Katla, Landmannalaugar, dalej Heifoss, Stong i przejazd do Reykjaviku. Nocleg Reykjavik.

(D11) 28.06 – zamiana samochodu na zwykły, „Złoty Krąg”, Þingvellir, Strokkur, drugi raz Gulfoss, powrót do Reykjaviku. Nocleg Reykjavik.

(D12) 29.06  - zwiedzanie półwyspu Reykjanesta, Keflavik, Blue Lagoon, zejście (zjazd) do wnętrza wulkanu Thrihnukagigur. Nocleg w Reykjaviku.

(D13) 30.06 – rankiem wylot do Berlina

Jadąc samemu można ten plan modyfikować na bieżąco, co okazało się koniecznie. Jednak nie dlatego, że plan był zbyt ambitny (niektórzy, z którymi go konsultowałem twierdzili, że jest niemożliwy do zrealizowania), ale z powodu pogody, która zmusiła nas do zmiany trasy w II części wyprawy. Finalny zrealizowany plan znajdziecie na końcu podróży. Wkleję tam także linki do przydatnych stron internetowych, na których można i trzeba szukać bieżących informacji o pogodzie itp.

Na początek kilka uwag natury ogólnej:

·         Deszcz i słońce dzieli na Islandii 15metrów lub 15 minut – generalnie prawda. Deszcz i słońce potrafią się przeniknąć wiele razy w ciągu dnia. Niestety nie oznacza to, że nie może padać przez dwa dni bez przerwy.

·         Czerwiec jest miesiącem z najmniejszą średnią opadów – zapewne prawda. Nie chcę wiedzieć jak wyglądają miesiące powyżej średniej.

·         Drogi terenowe są przejezdne od początku lata – prawda, jednak definicja „początku lata” jest bardzo umowna. W zależności od ciężkości zimy, niektóre drogi są otwierane nawet z początkiem lipca, a mimo to można jechać przez pryzmy śniegu i nie dotrzeć do celu.

·         Na wieloryby tylko z Husavik – prawda. Wycieczki na wieloryby z Reykjaviku to wyciąganie kasy od naiwnych, którzy nie mają możliwości pojechać na północ. Rozmawiałem z miejscowymi, którzy zdecydowanie twierdzą, że zobaczenie wieloryba w okolicach Reykjaviku to mniej więcej jak trafić na dzień bez deszczu. Za to w Husavik prawdopodobieństwo jest bliskie 100%.

·         Islandczycy są bardzo przyjaźnie nastawieni – prawda. Wszyscy, z którymi mieliśmy okazję wejść w interakcję, włącznie z Panią Pastor w Akureyri, okazali się niezwykle mili i uczynni.

·         Aby zobaczyć Islandię jeden wyjazd to za mało – PRAWDA w 100%. Islandia jest tak różna o różnych porach roku, że warto być tam co najmniej trzykrotnie. Raz na wiosnę, raz na koniec lata i raz na koniec zimy. W każdym z tych okresów można zobaczyć zupełnie inną Islandię, co oznacza, że dwa kolejne wyjazdy jeszcze przede mną (obawiam się, że bez mojej Żony, której jeden wyjazd wystarczył aż nadto …)

I to by było na razie na tyle z ogólników.

Pierwsze zdjęcia pokazują Reykjavik moimi oczyma. Podróżowanie w okresie białych nocy daje niezwykłą możliwość przeciągania wszystkiego w czasie. Nie ma zmroku, nawet w środku nocy można iść na spacer i OGLĄDAĆ, PATRZEĆ i WIDZIEĆ. Niestety nie ma szans na zorzę, ale to jest tak zwany kompromis.

Opisy znajdziecie przy zdjęciach, więc nie będę się powtarzał.

Jak się szybko zorientujecie, kolejność zdjęć nie oddaje do końca przebiegu naszej podróży. Postanowiłem przenieść koniec na początek :) POza tym jednym zabiegiem reszta jest mniej więcej zgodna z chronologią.

Zapraszam dalej. 

  • Rząd
  • ratusz
  • Halgrimskirkja
  • kaczuszka
  • port
  • ulica
  • panorama
  • rzeźba
  • Harpa
  • domki
  • para
  • rybacy