Yazd to jedno z najstarszych miast świata.Otoczony jest przez dwie pustynie,Wielką Pustynię Słoną i Pustynię Lut,na której zmierzono kiedyś satelitarnie 70,7 stopni C.Jest to najgorętsze miejsce na ziemi.Yazd jest oazą leżącą u północnego podnóża gór Kuh-e Rud w środkowym Iranie.
Z Isfahan jedziemy autostradą pięć godzin,mijając po drodze surowe,pozbawione roślinności krajobrazy. Autokar ma klimatyzację,dodatkowo siedzenia są rozkładane,wody do picia ile się chce i jeszcze częstują nas jakimiś ciasteczkami.Autobus klasy VIP,mający tylko trzy siedzenia w rzędzie,jest bardzo wygodny.Pomimo tego,że cena biletu wyższa o 1/3 to i tak nie specjalnie przekracza 10 USD za 400 kilometrową podróż.
Obładowani bagażami wysiadamy na dworcu autobusowym.Terminal znajduje się na zachodnich obrzeżach miasta. Uderza nas fala gorąca,bardzo suche powietrze i pustynny pył.Oczy kilkunastu taksówkarzy natychmiast kierują się w naszą stronę.Hotel Silk Road? pyta jeden z kierowców.Oczywiście,o tym hotelu czytaliśmy już wcześniej w LP.To tu zatrzymuje się większość zagranicznych turystów,chociaż obecnie hotelowi wyrosła już konkurencja.
Po drodze przecieram ze zdumienia oczy.Czy tu wszyscy noszą żałobę?Chodniki wypełnione są kobietami w czerni.Mają na sobie czadory.Czador to w dosłownym tłumaczeniu z perskiego oznacza „namiot”.Noszą je religijne kobiety.Okazuje się,że Yazd to jedno z najbardziej ortodoksyjnie religijnych miast Iranu.Ogromne czarne peleryny rozwiewa wiatr,pod nimi kobiety mają normalne ubrania,więc byłam zaskoczona,jak można w tym upale wytrzymać.
Hotel Silk Road położony jest na obrzeżach najstarszej części miasta w kilkusetletnim tradycyjnym, perskim domu. Kilkanaście czystych i przyjemnych pokoików,duży dziedziniec z miejscami do wypoczynku,miła obsługa i w menu obok perskich również europejskie dania.Do tego darmowy wi-fi. Spotykamy tu kilkunastu zagranicznych turystów-Niemców,Francuzów,Czechów,Polkę i Koreańczyków.Można wreszcie wymienić doświadczenia i udzielić sobie nawzajem wielu rad.
Po rozpakowaniu się idziemy do miasta. Tuż obok hotelu jest przepiękny meczet Jami Masjid z bardzo wysokimi minaretami.Wszędzie widzimy tłumy kobiet w czerni.Przygladają się w milczeniu mojemu szalowi w różowym kolorze,młodsze pozdrawiają i zagadują.Ta czerń i pustynne,upalne powietrze trochę mnie przytłoczyły.Po zielonym Isfahanie to zupełnie inne miejsce.W hotelu po zdjęciu nakrycia głowy jest mi znacznie lepiej.Szal zaczyna mi ciążyć coraz bardziej.Rano ruszamy na zwiedzanie.