Każdy mój wyjazd na "drugą stronę Wisły" traktuję jak nielada atrakcję. Tym razem miałem możliwość poznania okolic Poleskiego Parku Narodowego. Podczas krótkiego pobytu w Urszulinie koło Łęcznej udało mi się wygospodarować kilka godzin na bliższe spotkanie z przyrodą tego rejonu. Czasu do namysłu nie miałem zbyt dużo więc wybrałem najbliższą ścieżkę przyrodniczą od miejsca zakwaterowania - "Ścieżkę Spławy".
Początkowo wędruje się pośród kolorowych łąk, które przechodzą stopniowo w łąki podmokłe, a następnie w bagna i torfowiska. Trawy ustępują paprociom i skrzypom, które urozmaica wiele roślin, pośród których najbardziej efektownie prezentuje się kwiat czermieni błotnej. Całość wygląda jak fragment lasu tropikalnego, który można przebyć jedynie dzięki drewnianej kładce.
Przyglądałem się kwiatom i motylom, kiedy poczułem na sobie czyjś wzrok. Podniosłem głowę i zobaczyłem, że jestem obserwowany przez łosia. Pozwolił sobie zrobić zdjęcie, po czym majestatycznie, powolnym krokiem oddalił się w sobie znanym kierunku.
Na koniec mojego pobytu na Podlasiu zostałem poczęstowany napojem owocowym z pigwy i tarniny z dużą ilością cukru, którego smak został zdominowany przez dość intensywną obróbkę termiczną... ;) Podobno najlepsza rzecz na komary. Zapewniono mnie, że nosi nazwę "Czar Polesia". Pozostały mi bardzo intensywne wrażenia po mojej pierwszej wizycie w tym niezwykle malowniczym zakątku naszego kraju.