Przylecieliśmy do Budapesztu rano. Autobusem pojechaliśmy z lotniska do centrum miasta i metrem udaliśmy się do naszego hostelu (Casa de la Musica, który gorąco polecamy). Mieliśmy pokój 2-soobowy na poddaszu z łazienką na korytarzu. Postanowiliśmy od razu kupić bilety na pociąg do Zagrzebia na 23-09-2012 więc udaliśmy się na stację kolejową. Odstaliśmy swoje w kolejce i kupiliśmy bilety. Następnie pojechaliśmy pod Parlament. Niestety kolejka była ogromna, a upał nieznośny więc po krótkim spacerze wróciliśmy do hostelu, żeby się przebrać, co skończyło się tym, że zasnęliśmy :) Po ok 2h wstaliśmy jak nowonarodzeni i (już w mniejszym upale) mogliśmy spacerować po zielonym moście Szabadsag, dalej u podnóża Gellerta, aż na wzgórze zamkowe. Tu dotarliśmy już jak było ciemno więc widok na Budapeszt nocą był niesamowity. Zjedliśmy kolację w jakimś bistro "na górze" i poszliśmy w stronę kościoła Macieja. Kościół jest biały i wyjątkowo urokliwy. Za nim znajduje się taras widokowy (Baszta Rybacka) ze schodami prowadzącymi w dół. Spędziliśmy dłuższą chwilę na tym tarasie i ruszyliśmy schodami aż do Dunaju. Usiedliśmy nad rzeką, naprzeciwko parlamentu, który świeci jak choinka ;) Do hostelu wróciliśmy metrem.
Aha, okazało się, że dziewczyny mieszkające w pokoju obok miały takie same klucze jak my bo... weszły uradowane do nas w środku nocy. Szybko się jednak zreflektowały, że to nie ich pokój i łaskawie opuściły nasz :)