Zabiorę Was w podróż do miejsca, gdzie ulice pełne były szczęśliwych, uśmiechniętych ludzi. Los obdarzył nas tą sportową imprezą a my do końca nie wiedzieliśmy jak bardzo jesteśmy złaknieni wielkiego widowiska. Euro 2012 na kilkanaście dni zaczarowało Polaków. Przestrzeń wokół nas pełna była radości, uśmiechów i zabawy. Stroiliśmy się jak w karnawale, na ulicach i placach urządzaliśmy pikniki a wieczorem trybuny w strefie kibica pękały w szwach. Bawiliśmy się pięknie, tak pięknie, że goście, którzy odwiedzili w tym czasie nasz kraj byli zaskoczeni i oczarowani naszą powszechną uprzejmością i życzliwością. Zabrali do siebie najlepsze z możliwych wrażenia. To nic, że naszą reprezentację pożarto na przystawkę, my zachowaliśmy fason do końca i o dziwo, nie był on wymuszony ale bardzo naturalny.
Czy to faktycznie była podróż? W tradycyjnym rozumieniu tego słowa z pewnością nie. Jednak moja kilkunastodniowa wędrówka po Warszawie miała na celu możliwie jak najpełniejsze zarejestrowanie tego wszystkiego co się działo. A działo się tak pięknie jak nigdy dotąd. Moje oczy czegoś podobnego wcześniej nie widziały. Teraz, po kilku miesiącach, kiedy patrzę na te zdjęcia, odżywają cudowne wspomnienia, którymi z Wami się dzielę.