Podróż Tylko dla orłów :) - Bezkrwawe łowy na....



Jak to zwykle bywa w moim przypadku wraz z moim przyjacielem Krzychem postanowiliśmy zapolować. Zapolować na największych polskich drapieżników - orły bieliki. Krzysztof znalazł odpowiednie miejsce.

 Mieliśmy tam być w połowie stycznia, ale jakoś nie było śniegu, który powoduje, że drapieżniki bardziej się odważają i siadają na ziemii żerując. Przełożyliśmy wyjazd na lutego. I wtedy nadeszły ....mrozy. Ale dla twardzieli nie ma problemów!

 Jechaliśmy do czatowni przy 30-stopniowym mrozie przed wschodem słońca. Przed Teremiskami wyskoczył nam przed maskę olbrzymi dzik. Była 5.30, termometr wskazywał -30.5C. Dojechaliśmy na miejsce.

 Odprowadzał nas do zamaskowanej budy leśniczy. Wchodziliśmy przed wschodem przy -28C (jak się później okazało nikt przy takiej temperaturze jeszcze tu nie prowadził obserwacji). No i wytrzymaliśmy do zachodu.

Nadlatywały kruki. One często poprzedzają orły.

Mieliśmy dwa spirytusowe palniki, ale pomimo spalenia w ciągu cąłego dnia prawie 4 litrów denaturatu wewnątrz było zimnooooo….

 Kiełbasa była mrożona, woda w butelkach zamarzła, ogórki w słoiku pływały w kwasnym shake'u. Batony mars, które miały dodać energii groziły połamaniem zębów.

Czekanie, obserwacja…. SĄ!!!!!!!!

Nadleciał jeden, potem kolejny. Usiadły na wprost. Pstrykamy. Ptaki sa bardzo czujne, nie można wykonywać zbyt energicznych ruchów. Siedzimy ukryci pod maskującą siatką. Nadlatuja następne.

 

Całe wydarzenie trwało TYLKO 5 minut! Ale dla tych emocji warto było przesiedzieć na mrozie cały dzień :)

 

Załączam kilka fotek.  

  • Stroszymy piórka :)
  • Siedzą jak kwoki :)
  • Wyglądało groźnie :)
  • Nadlatują...
  • A sio! :)
  • Zimnoooooo....
  • Chris
  • My camera :))
  • Chuchamy ....jak wawelskie smoki ;)))
  • No i pić się da... :)