Podróż Sylwester u Hucułów - Wędrówki po Czarnohorze



W ostatniej chwili zdecydowałem się powitać Nowy Rok na Huculszczyźnie. Pojechaliśmy tam na 6 dni. Zachęciło mnie głównie spędzenie tego wyjątkowego dnia w tradycyjnych, huculskich klimatach. Lubię poznawac nowe miejsca, ludzi, smaki, tradycje. Ukraińska Czarnohora oferuje to wszystko za nieduże pieniądze.

Byłem we Lwowie swoim autem w 2003 roku i staliśmy po 6-7 godzin na granicy w obie strony, zastanawiając się co ci celnicy robią w tych gazelkach (stróżówkach) czasem i przez kilkadziesiąt minut, nie odprawiając żadnego z aut. Latanie z karticzkami, łapówki, przemyt i handel paliwem, stacze wymuszający haracze, dziwaczne procedury i bałagan organizacyjny skutecznie mnie zniechęciły do wyjazdów w tamte rejony na 8 lat. Wyjazd autokarem ma jednak to do siebie, że udało nam się stać na granicy nie dłużej niż 3 godziny. Patrząc z zażenowaniem, ale i współczuciem na korek samochodów osobowych i bezradnych kierowców utwierdziłem się w przekonaniu, że mimo upływu lat tutaj nic się nie zmieniło. Nie mam pojęcia jak to rozwiążą ten problem podczas Euro2012.

W drodze do naszej kwatery zatrzymujemy się w przydrożnym, lokalnym browarze, w Mikuliczynie, gdzie smakujemy miodowe piwo. W Worohnie natomiast podziwiamy piękną, drewnianą cerkiew ze złocistymi kopułami lśniącymi się w świetle zachodzącego słońca. Podczas jazdy słuchamy opowieści naszego przewodnika o hucułach, łemkach i bojkach, słuchamy kołomyjek, takich miejscowych, zapętlonych przyśpiewek oraz podziwiamykrajobrazy Czarnohory za oknami autokaru, który kontrastuje swoją nowoczesnością z mijanymi marszrutkami, czyli zdezelowanymi busikami nieznanych marek.

Nocleg mieliśmy zarezerwowany w sadybie "U Marii" w Bereżnicy, w samym sercu Czarnohory. Jest ciasno, ale za to mamy ciepłą wodę, saunę i toalety nie "na narciarza" czy - nie daj Boże - sławojki czyli drewniane wychodki na zewnątrz, co jest tutaj czymś normalnym. Gospodyni Maria zainwestowała jednak w standardy "prezydenckie", jak to tu określają, nastawiając się na turystów z Polski. Niektórzy z huculskich gospodarzy wciąż się dziwią czemu Lachy chcą mieć toaletę w domu. Żeby śmierdziało?

Niestety w dniu przyjazdu nie zastaliśmy śniegu, co nie przeszkodziło nam w wybraniu się na spacer po okolicy. Wieczorem ruska bania, tłuste huculskie jedzenie i obowiązkowo smakowanie miejscowego bimbru. W nocy spadł śnieg i część grupy wybrała się na narty do pobliskiego Bukovelu, gdzie europejskie standardy i 50 km tras zjazdowych robią wrażenie. Czarnohora w śniegu nabrała dodatkowego klimatu...

  • Img 0895
  • Img 0916
  • Img 0920
  • Img 0923
  • Img 0927
  • Img 0943
  • Img 0948
  • Img 0953
  • Img 0958
  • Img 0964
  • Img 0966
  • Img 0968
  • Img 0970
  • Img 0973
  • Img 0976
  • Img 0981
  • Img 0986
  • Img 0991
  • Img 0995
  • Img 0997
  • Img 1000
  • Img 1006
  • Img 1009
  • Img 1010
  • Img 1012
  • Img 1017
  • Img 1026
  • Img 1028
  • Img 1030
  • Img 1035
  • Img 1037
  • Img 1039
  • Img 1043
  • Img 1046
  • Img 1049
  • Img 1060
  • Img 1063
  • Img 1064
  • Img 1066
  • Img 1067
  • Img 1068
  • Img 1069
  • Img 1072
  • Img 1077
  • Img 1083
  • Img 1088
  • Img 1089
  • Img 1090
  • Img 1099
  • Img 1100
  • Img 1101
  • Img 1106