Podróż Costa Blanca, na północ od Alicante - Altea



Na początku mieliśmy w planach spędzić tych kilka dni leniwiąc się w knajpach przy plaży, ale jako że klimat Alicante temu nie sprzyjał, wyruszyliśmy na północ - do niedalekiej mieściny o romantycznej nazwie Altea. I to był strzał w dziesiątkę. 

Z Alicante jedzie się tam kolejką podmiejską (1 przesiadka), trasa wije się nad brzegiem morza, zazwyczaj tłum jest spory, ale wszyscy kończą trasę na stacji Benidorm (jest tam aquapark, a więc kumulacja rodzin z dziećmi).

Miasteczko (a raczej jego stara część) położone jest na zboczu wzniesienia schodzęcego ku morzu. Ze swoimi białymi zabudowaniami, kolorowymi okiennicami i kwiatami, przypominało mi grecką wyspę Santorini :) Turystów praktycznie brak, mieliśmy więc te wszystkie romantyczne zakątki, uliczki, tarasy widokowe tylko dla siebie :)  Nie mam pojęcia czemu to miejsce jest niemal zupełnie pominięte na turystycznej mapie, może ze wzgędu na brak piaszczystej plaży (jest za to kamienista, piach w majty nie włazi). W każdym razie dla mnie idealne. Nie ma to jak usiąść w cieniu ukwieconego balkonu i zajadać na śniadanie bagietkę z szynką serrano... Plaża jak już wspominałam jest kamienista, tuż przy niej ciągnie się szeroki słoneczny deptak z restauracjami i barami - coś, czego brak w Alicante. 

Polecam każdemu, kto wybierze się na urlop w tamte strony i będzie chciał zaznać chwili wytchnienia od jarmarcznie głośnych kurortów. Ja byłam zachwycona.

  • Altea
  • Altea
  • Altea
  • Altea
  • Altea
  • Altea
  • Altea
  • Altea
  • Altea
  • Altea
  • Altea
  • Altea