Podróż Prowansja - Wjeżdzamy do Prowansji



2010-08-31

Prowansja rozpoczyna się na wschód od Nimes. Jedziemy lokalnymi drogami. Płaska okolica, zielony krajobraz, wąska droga, ruch kołowy niewielki. Miejscami widoczny jest brzeg morza. Trochę przypomina to polskie wybrzeże. Powoli zapada zmierzch.

Do Arles docieramy już po ciemku. Odnajdujemy nasz hotel "Constantin", ale z zaparkowaniem jest bardzo trudno. Kilku młodzieńców widząc nasz samochód chce sobie porozmawiać po hiszpańsku. Rozczarowują się, ale nie tracą ochoty do pomocy. Radzą nam, by nie parkować na żółtej linii, bo policja tego nie lubi. Uwzględniamy to. Nie chcemy, by policja przestała nas lubić. W końcu ktoś odjechał i udało się. Parkujemy przy jakimś starym hydrancie.

W hotelu komplet gości. Właścicielka oczekuje na nas. Dostaliśmy ładny pokój na I. piętrze. Trzeba przyznać, że był to najsympatyczniejszy hotel w trakcie całej naszej wyprawy. Tutaj na kilka dni będzie nasza baza wypadowa. A teraz idziemy na kolację. Właścicielka odradza nam restaurację Van Gogh - bo mafia i drożyzna. Dzisiaj jesteśmy głodni, więc sprawdzimy następnym razem.

Jesteśmy na prawdziwej francuskiej Prowincji. Będzie pięknie !

31. sierpnia 2010 r.

Dobry początek dnia. Energiczna właścicielka hotelu wita nas z uśmiechem. Zaprasza na śniadanie. Pyta o nasze plany. Dziwi się, że chcemy jechać do winnic Châteauneuf-du-Pape. Mówi, że w okolicy też są niezłe. Ale nie wie, że w naszych planach to najważniejszy punkt programu.

  • Arles - Hotel Constantin w dniu przyjazdu 1
  • Arles - Hotel Constantin w dniu przyjazdu 2