Ta moja "mini podróż" wisiała na Kolumberze już jakiś czas. Miała 6 zdjęć (słownie: sześć ;) i 4 linijki tekstu. Postanowiłem podzielić się z Wami moimi wrażeniami w trochę większej skali. Ja we wspomnieniach bardzo chętnie wracam w Alpy Kamnicko - Sawińskie.
To był długi, majowy weekend. Ten zakątek Słoweni marzył mi się od lat. Nie wiem dlaczego, napewno są równie piekne miejsca. Może dlatego że przez przypadek bardzo dawno temu zakupiłem austryjacką mapę tego masywu. Więc spacery i wspinaczki odbywałem juz wielokrotnie po tej mapie ;)
Zatrzymaliśmy się w pensjonacie, a może raczej w gospodarstwie agroturystycznym u wylotu doliny Robanov Kot. Zostaliśmy bardzo serdecznie przywitani przez gospodarzy (wiśniówką i regionalnymi smakołykami). Pierwszy dzień po przyjeździe spędziliśmy na rozglądaniu się po najbliższej okolicy, która jest niewątpliwie bardzo urokliwa, brodzeniu w strumieniach i wylegiwaniu się na ukwieconych łąkach z widokiem na białe, wapienne szczyty.