Obiecałem córce, że za dobre stopnie zabiorę ją na początku wakacji do Paryża. Ona się postarała o czerwony pasek na świadectwie, a ja o tanie bilety do stolicy Francji.
Pierwszy dzień to przejazd z Kielc do Krakowa, przelot do Beauvais i autobusem do Paryża oraz metrem do hotelu na Montmarte. Po zakwaterowaniu ruszamy zwiedzić naszą dzielnicę. Wdrapujemy się na wzgórze z Bazyliką Sacre Coeur skąd widać cały Paryż, po czym przechadzamy się uliczkami zmerzając do Placu Pigalle, gdzie niestety nie znajdujemy słynnych kasztanów (chyba nie ta pora dnia ani roku ;). Podziwiamy za to kolorowe neony sex-shopów, co jest dla wyzwaniem wychowawczym, gdyż muszę delikatnie wytłumaczyć córce i siostrzeńcowi z czego słynie ta dzielnica.
Dochodzimy do Moulin Rouge, słynnego kabaretu z różowym młynem. Córka tańczy kankana i wchodzi nad nawiew dmuchającego pod spódniczki przechodzących panien, dając każdej szansę poczuć się jak Marylin Monroe.