Kirkut w Kielcach znam od kiedy tylko sięgam pamięcią. Po prostu chodziliśmy obok niego całe dzieciństwo, każdego lata bo kawałek dalej był basen. Wtedy płyty nagrobne były połamane i porozrzucane po sporym terenie. Potem je pozbierano a cmentarz ogrodzono i zamknięto. Dlatego zdjęcia robine są zza ogrodzenia. Któregoś dnia postaram się umówić z panią, która ma klucze i zrobić zdjęcia na cmentarzu.
Teraz latem często widuję autokary z izraelską młodzieżą, która odwiedza groby przodków.
A ja niemal każdego dnia wieczorem, przez wiosnę i lato jadę na rowerze drogą obok cmentarza..... Lubię tam być....