Podróż Hawaje. W stanie Aloha - Najdłuższy dzień



Czy warto przemierzyć tysiące kilometrów, aby znaleźć się w jednym z najbardziej rozpoznawalnych miejsc na świecie, które większości kojarzy się głównie z plażą Waikiki, tańcem Hula i surfingiem? Co jeszcze można zobaczyć, czego posmakować i co poczuć w stanie Aloha? Na te pytania planowaliśmy sobie odpowiedzieć wybierając się w tą podróż. 

 

Budzimy się o 2:30 w nocy. Mimo, że październikowa, chłodna noc nie zachęca do wyjścia, musimy opuścić nasze mieszkanie punktualnie. Czas zlatuje niespodziewanie i kilka minut po godzinie 5:00 niczym „zombie” nawiedzamy warszawskie lotnisko. Przed nami 24 godziny i ponad 13,5 tysiąca kilometrów prowadzących na środek Pacyfiku. Tam właśnie znajdują się Hawaje, „okruchy lądu, rzucone w bezmiar Pacyfiku” - jak je określił Mark Twain - archipelag wysp będących najbardziej wyizolowanym skrawkiem lądu na świecie. Na miejsce naszego pobytu wybraliśmy O’ahu. Jest ona trzecią co do wielkości wyspą Archipelagu Hawajskiego, jedną z najbardziej zaludnionych i najczęściej odwiedzaną.

Lot jest wyczerpujący, a trzy przesiadki nie są pozbawione sytuacji stresowych - zwłaszcza, gdy w Londynie o mały włos nie spóźniamy się na samolot do Los Angeles i zmuszeni jesteśmy do sprintu kilometrowymi korytarzami lotniska Heathrow do odpowiedniego terminala. Dla odmiany w Los Angeles mamy dużo czasu na „koczowanie”, co generalnie do relaksujących nie należy. Pod koniec przelotu na trasie Los Angeles – Honolulu otrzymujemy jednak nagrodę w postaci możliwości podziwiania z okien samolotu wieczornej panoramy stolicy stanu Hawaje.

Po wyjściu z lotniska, udajemy się do naszego hotelu położonego przy słynnej plaży Waikiki. Wieczór spędzamy odpoczywając na „lanai” - tak nazywa się tutaj balkony - i słuchając niezwykle donośnego, cudownego szumu fal oraz dźwięków hawajskiej muzyki dochodzącej z pobliskich lokali. Pomimo późnej pory na zewnątrz panuje bardzo przyjemna pogoda, co stanowi jakże miłą odmianę od zimnej i deszczowej jesieni w Polsce. Gdy emocje po podróży wreszcie opadają, niepostrzeżenie odpływamy daleko na sam środek Pacyfiku.