Podróż Istanbul. 3 dni w chaosie - Chaos, czyli gdzie ja jestem?



Czy Turcja byla w kregu moich zainteresowan? Czy kiedykolwiek chcialem pojechac do Turcji? Nie, nigdy nie interesowala mnie Turcja, i nigdy nie planowalem zeby tam leciec. Jednak  od kiedy siegam pamiecia, od zawsze chcialem pojechac do Istanbulu. Wszystko zaczelo sie w koncowce lat 80tych, kiedy nasz kraj zalaly "niesamowite" tureckie swetry z genialanym polaczeniem kolorow, wzorow, stylu i jego braku. Pstrokatymi sweterkami sprowadzanymi z Istanbulu handlowano wszedzie. Przed sklepami "Spolem", w drzwiach salonow "Mody Polskiej", na klatkach schodowych polskich blokowisk, plazach, tunelach  i dworcach PKP. Wkrotce do unikalnego tureckiego haute couture, dolaczyly dekatyzowane dzinsy, ktore chcial miec kazdy. Kto zas mial, paradowal po ulicach, bulwarach i promenadach. To byla bazarowa Turcja na polskim podworku. Pozniej jako student, na zajeciach z historii sztuki smakowalem Istanbul od drugiej strony. Miasta pelnego meczetow, przesiaknietego orientem i historia. W grudniu kupilem bilet i polecialem na 3 dni. Chcialem zobaczyc miasto, o ktorym kiedys sie uczylem i ktore znalem z opowiadan i swetrowych bazarow miast polskich lat 80tych.

Nie wiem, jak wygladal Istanbul roku 89, ale Istanbul koncowki roku 2010 to chaos. Szczerze powiedziawszy to slowo chaos, powinnno byc wpisane drobnymi literami pod kazda pojawiajaca sie nazwa miasta Istanbul. Powinien byc na fladze, i na lotnisku gdy placisz za wize i gdy czekasz na taksowke. Wszedzie powinna byc umieszczana informacja, ze czeka Cie chaos.

Chaos w Istanbule przeszedl moje najsmielsze oczekiwania. Nie jestem pewien czy miasto mnie zachwycilo,  nie jestem pewien czy chcialbym tam wrocic, nie jestem pewien czy warto bylo czekac? Pojechalem zobaczylem i chyba troche sie zawiodlem, wyjezdzalem zmieszany i troche zaskoczony. Moje 3 dni byly intensywanie orientalne, szalone i zdecydowanie mniej tureckie niz swetry ktore dominowaly na polskich ulicach.  

Grudzien 2010.Jestem w taksowce jadacej do miasta. Stoje w korku. Wszyscy stoimy w korku. Cale miasto stoi w korku. Jest wtorek godzina 18ta. Poznaje opowiesci rodzinne taksowkarza, poruszamy sie w slimaczym tepie. Klakson pogania klakson. Ktos krzyczy, ktos wymachuje przez okno. Gestykulacje, miedzynarodowy palec pojawia sie w drugim oknie, kolejne gestykulacje. Po godzinie 19tej, wiem ze nie bedzie dobrze. Taksowkarz sie usmiecha "Welcome to Istanbul my friend". Korki okazaly sie codziennoscia miasta, od rana do wieczora  miasto stoi w korku, przy  ktorym zapchane ulice Bangkoku wydaja sie drobnostka.Chyba tylko Tel Aviv moglby stanac w szranki obok Turcji.

Duzym zaskoczeniem (poza wszechobecnym chaosem i balaganem) zaskoczeniem zdecydowanie na "nie" okazal sie wszechobecny syf i brud. Czy Istanbul moglby wygladac lepiej? Mysle ze, tak! Problem jednak w tym ,ze tak naprawde nikt nie zawraca sobie glowy takimi duperelami, tym ze smieci walaja sie po ulicach i papiery fruwaja przy glownej aorcie miasta, domy sie sypia, z balkonow leca cegly a okoliczne koty pokazaly psom kto w miescie rzadzi. Te zas biedne i bezpanskie od wczesnych godzin porannych wlocza sie po ulicach, wyleguja na chodnikach i wesza, szukajac schronienia i jedzenia. To minus dla miasta, ktore aspiruje do czolowki aglomeracji europejskich. I jeszcze reklamy, reklamy... paskudne wszechobecne reklamy. Ulice, domy, wlasciwie kazdy kraweznik, mala czy wieksza uliczka peka oblepiona niezliczona iloscia bilboardow, banerow i wszelkiego rodzaju tandetnych ogloszen od karmy dla psow, przez sex telefon po informacje o wyprzedazy telefonow komorkowych. To nie jest Istanbul jaki fascynuje, o ktorym sie uczylem i ktory chcialem zobaczyc. Zderzenie z brutalna rzeczywistoscia? Czepiam sie? Byc moze, to czesc charakteru tego miejsca? Kto wie? 

Kto rowniez wie, dlaczego kraj ktory nie wszedl wciaz do Unii, okazuje sie takim spryciarzem w windowaniu cen biletow (w euro) przy zwiedzaniu miejskich atrakcji. Co istotne ,Istanbul w swoim chaosie i totalnym balaganie potrafi rowniez pozytywnie zaskoczyc, porazic pieknem meczetow i wspanialoscia ich historii. Hagia Sopia nie ma sobie rownych, to legenda, kolos i magnes ( takze na lodowke), dostojnosc i piekno, bogactwo i rozmach. O niej czytalem najwiecej , ja chcialem zobaczyc najszybciej, byla jak dalekie marzenie, jak kochanka ktorej nie mozna miec na zawsze... cos niesamowitego,  przy czym zapomninamy o syfie i brudzie miasta, obdrapanych budynkach i turkach probujacych "kantowac " przy kazdej mozliwej okazji. Istanbul jest miastem, ktory mimo wszystkich wymienionych wczesniej mankamentow, jest niesamowicie fotogeniczny i pocztowkowy. Na kazdym kroku, smakujac kebaba, popijajac turecka herbate przed Blekitnym Meczetem, idac przez most Galta wsrod setek miejscowych wedkarzy, spacerujac po Eminonu czy wielkim bazarze aparat musi byc czujny, bo kazdy krok, miejsce, spojrzenie tubylca moze okazac sie ujeciem wartym wspomnienia.

 Istanbul by night to calkowicie odmienne oblicze metropolii. Miasto zyje feria barw, kolorow, smakow i zapachow... orient i wspolczesnosc, nowoczesne kluby i male targowiska, skromne rodzinne knajpki i eleganckie restauracje na ostatnich pietrach wiezowcow, mix i poplatanie. Muzyka i handel, ktory nawet w nocy nie traci na werwie, jakosci i charakterze. 

  • Istanbul widok z tarasu Palacu Topkapi
  • Istanbul, bombowy napoj
  • Istanbul, chaos
  • Istanbul
  • Istanbul, Hagia Sopia
  • Istanbul, Hagia Sopia
  • Istanbul, Harem
  • Istanbul, launge bar
  • Istanbul,przed meczetem
  • Istanbul, siesta
  • Istanbul, Bazylika Cystern
  • Istanbul, Bazylika Cystern
  • Istanbul, szyk i styl
  • Istanbul, Bazylika Cystern
  • Istanbul, Meduza
  • Istanbul, Wielki Bazar
  • Istanbul, kto na herbate ma ochote?
  • Istanbul, turecka wersja siesty.
  • Istanbul
  • Istanbul
  • Istanbul
  • Istanbul
  • Istanbul
  • polow udany?
  • Istanbul
  • Istanbul
  • Istanbul
  • Istanbul
  • Istanbul
  • Istanbul, Harem
  • Istanbul
  • Istanbul