Podróż Moja wyprawa śladami Inków - Wzdłuż Pacyfiku...



 No wiec jakoś doleciałam! w sumie prawie 14 godzin, lekko nie było, ale ostatecznie nie umarłam na zakrzepicę, czy inny zawał:)Lima przywitała nas mgłą... Na szczęście po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w drogę!

Naszą podróż po tym pięknym kraju rozpoczęliśmy od odwiedzin naszych skrzydlatych przyjaciół na Wyspach Ballestas. To tutaj żyją sobie spokojnie tysiące, jeśli nie setki tysięcy przeróżnych ptaków morskich, od pelikanów, po pingwiny Humbolta. Wszystko to się kłębi, skrzeczy, kotłuje -  w tylko im znanym i rozumianym pośpiechu. Oczywiście bractwo na potęgę oddaje naturze to, co  zostało po przetrawieniu tego mnóstwa ryb wszelakich, którymi się bez żadnego problemu opycha, stąd też na skałach rozpościera się bielutka, gruba pierzynka guano, czyli po prostu ptasiego g…., które jest świetnym eksportowym nawozowym rarytasemJ A zapach jaki się roztacza?????!! No, lepiej że tego oddać nie można! Na tych wyrosłych z Oceanu Spokojnego wyspach kłębią się też znacznie większe okazy. Oczywiście lwy morskie urządziły tam sobie plażowanie, domy schadzek, przedszkola i haremy. Setki tych , jedynie z pozoru nieporadnych stworów, wyleguje się na skałach, na plaży, nic nie robiąc sobie z podpływających na wyciągnięcie ręki turystów. 

  • Image015
  • Image019
  • Image020
  • Image025
  • Image026
  • Image030
  • Image036
  • Image039
  • Image042