Podróż Minorka. Chwila oddechu na Balearach - Desperacka "destynacja" na letnią depresję



Pomysł wydawał się pełen wad. Do tej pory jak ognia unikaliśmy odwiedzania najpopularniejszych wakacyjnych lokalizacji z uwagi niechęć do miejsc pełnych hord zwiedzających, zatłoczonych plaż i innych ubocznych skutków masowej turystyki. Szanse przeżycia takiej "przyjemności" zwiększają się jak wiadomo w sezonie, gdy większość populacji przybywa do miejsc, gdzie są plaże, gdzie jest ciepło i (nie zawsze) tanio. Mimo swoich wad zaplanowanie urlopu na południu Europy w szczycie sezonu uznaliśmy za konieczne w celu wyleczenia letniej depresji (tak, letniej, my mamy inaczej ;) i aby bieżące sprawy nie wyssały z nas resztek energii. Upatrzyliśmy sobie kilka "destynacji", które wydawały się jedynym słusznym rozwiązaniem, ale niestety okazało się, że nie ma już wolnych miejsc w samolocie, hotelu, na promie i ogólnie niczego nie ma. Również w biurach podróży chętnych na co ciekawsze "lasty" było tylu, jakby poza nami wczasów poszukiwało nagle pół Polski. To wszystko sprawiło, że staliśmy się jeszcze bardziej zdesperowani i gotowi na wszystko. Zaczęłam się powoli łamać i gdy ciążyła już nad nami wizja odwołania urlopu albo spędzenia tygodniowych wczasów na polskiej wsi (nie żebym miała coś przeciwko) zwolniła się oferta wczasów na Minorce.

Pomysł zrodził się spontanicznie, więc nie obyło się bez wątpliwości. Zniechęcały mnie skojarzenia z Majorką, czyli dokładnie tym, czego chcieliśmy uniknąć podczas urlopu. Gdy jednak zgłębiłam temat w Internecie okazało się, że wyspa ma inny charakter i sezon urlopowy wygląda tutaj inaczej niż na pozostałych wyspach Balearów, na których ciąży stereotyp miejsc mocno imprezowych (chodzi przede wszystkim o Majorkę i Ibizę). Szczególnie zachęcający wydał mi się fakt, że większość terenów stanowi rezerwat biosfery objęty ochroną, a więc wszystko na wyspie powinno odbywać się w zgodzie z naturą. Lokalne władze kontrolują rozwój przemysłu turystycznego i starają się ograniczać ilość miejsc noclegowych do minimum. Miałam nadzieję, że Minorka pozytywnie nas zaskoczy.

I tak też się stało. Po raz kolejny utwierdziliśmy się w przekonaniu, że spontaniczne decyzje często okazują się strzałem w dziesiątkę.

  • Przyroda Minorki