Kolory...mnóstwo kolorów. Mocne, żywe, wyraziste...Niebieski, turkusowy, granatowy, błękitny i znów niebieski...Niebo. W pogodne dni Podlasie otulone zewsząd błękitem wydaje się być przedsionkiem niebios.Szafirowe prawosławne krzyże, utkane błękitem podlaskie cerkwie ,to klimat, którym nasiąknęłam tego lata.
Wpatrując się w jedną z prawosławnych świątyń wzrokiem próbuję przebić ciemność.Mrok. Za dnia spowite zielenią pola teraz są bezkształtną czarną plamą. Noc. Nade mną wisi srebrno-żółta znajoma kula. Księżyc. Za dnia było tu pięć połyskujących w słońcu jasnoniebieskich kopuł, teraz odbijająca się złota poświata zmieniła je w pęk tlących się płomieni.
Symbolika prawosławna tak właśnie tłumaczy kształt świątynnych kopuł. Współgrają z zapalanymi podczas modlitw cienkimi świeczkami, które paląc się unoszą ku niebu modlitwy wiernych.
Na szczytach teraz ledwo dostrzegalne krzyże. Ośmioramienne.Dolna poprzeczka to odwołanie do przypowieści biblijnej o dwóch złoczyńczach ukrzyżowanych razem z Jezusem. Dobro i Zło. Możliwość wyboru. Dobrego łotra, w ostatniej chwili żałującego za grzechy symbolizuje część podpórki skierowana w górę.Niebo.
Podlasie to dla mnie spokój, cisza, błogość...jakaś dziwna, niepokojąca czasem, acz urocza bezczynność...
Turystyczny zgiełk? Rozglądam się wokół...a jedyne co dostrzegam to tutejsi mieszkańcy w swoim nieśpiesznym rytmie snujący się w sobie tylko wiadomym kierunku. Niby wszystko jest jak wszędzie, niczego nie ma tu odbiegającego od normalności, a może tylko tak mi się wydaje...ale gdy sięgam do obrazów z mojej codzienności, uderza ten nadnaturalny spokój , który być może tylko ja dostrzegam.
Nie ma tu tumultu, rozgardiaszu, tłumu, pędzących ludzi wiecznie gdzieś się spieszacych, z rozbieganym wzrokiem błądzącym po twarzach albo odruchowo, co chwilę spoglądających na ekran komórki, rękami nerwowo penetrujacymi kieszenie, palcami kurczowo zaciśniętymi na telefonie czy dla odmiany w zawrotnym tempie wystukujacymi coś na klawiaturce... Może właśnie tak jest normalnie?
Zbłądziłam. Poddałam się. Dałam się ponieść. Ujęła mnie tutejsza błogość.I kolory...