Na południowo-zachodnie kresy Rzeczypospolitej wybieraliśmy się od dawna. Na długi wiosenny weekend zarezerwowaliśmy nawet hotele i byliśmy gotowi do podróży, którą uniemożliwiła jednak choroba żony. W końcu jednak, w czasie letniego, krótkiego w tym roku urlopu przyszedł czas na to, by zrealizować ten pomysł. W pierwszy sierpniowy poniedziałek zapakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy do samochodu i ruszyliśmy w drogę.