Mediolanem rzadzi moda, czy to sie komus podoba czy nie. W okresie Bozego Narodzenia, szare, bure i nudne na codzien miasto, przyodziewa szate swiateczna, blyszczy, kipi od swiatel i pieknieje z dnia na dzien. I choc tylko na niecaly miesiac, to jednak jest to najladniejszy okres w roku. Ulice obwieszone swiatecznymi lampkami, wielka oswietlona choinka na plazu Duomo , przed ktora kazdy robi fotki, piekna na codzien galeria Vittorio Emanuelle rozrasta sie w swiatecznych kolorach i wydaje sie nie miec konca. Wlosi szaleja w sklepach a butiki znanych projektantow, choc jeszcze nie oglosily zimowych przecen, oblegane sa przez turystow z Japonii i Rosjan. Wlosi z drwina na twarzy, czekaja na pierwszy tydzien stycznia kiedy ceny poleca w dol o 60 porcent i wtedy zacznie sie szal na "saldi". Wloszki, choc kazdego dnia glosno mowia o kryzysie i braku pieniedzy na codzienne wydatki beda wyrywac sobie apaszki Hermesa i torebki Gucci, mezowie z politowaniem patrza na kolejki stojace przed butikami na Via Spiga,waznym miejscu w Milano, ulicy znanej kazdej zakupoholiczce i kazdemu, kto nie jest wobec mody obojetny,