-Cel podróży?-spytał urzędowym głosem celnik ukraiński.
-Turystyczny-odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą.
-Gdzie jedziecie?
-Do Lubieszowa.
-Do Lubieszowa?-brwi celnika podniosły się wysoko ze zdziwienia, a oczy zrobiły się wielkie niczym pięciozłotówki- A co tam w Lubieszowie jest???
-Bagna, błoto,ptaki-odparł z rozmarzeniem mój brat-ornitolog amator.
-Taaak...-popatrzył na nas z mieszanką politowania i rozbawienia-jest u nas błoto, sa ptaki. No, to jeźdzcie-odwrócił się i podszedł do następnego samochodu z długiej kolejki amarotrów szybkiego zarobku na alkoholu i papierosach.
"Pośród łąk lasów i wód toni
W ciągłej pustej życia pogoni
Żyje posępny lud
Brzęczą much roje nad bagnami
Skrzypi jadący wóz czasami
Poprzez grząską rzekę wbród
Czasem ozwie się gdzieś łosia ryk
Albo gdzieś w głębi dziki głuszca krzyk
Potem znów cisza niczym niezmącona
Dusza lśni pustką rozmarzona
Piękny o Polesiu sen
Polesia czar, to dzikie knieje, moczary
Polesia czar, to dziwny wichru jęk
Gdy w mroczną noc z bagien wstają opary
Serce me drży, dziwny ogarnia lęk
Słyszę jak w głębi wód jakaś skarga się miota
Serca prostota wierzy w Polesia czar"
Kraina bagien dorzecza rzeki Prypeć, 10-krotnie większych od Bagien Biebrzańskich, stała przed nami otworem. Jeszcze tylko 100km i dojedziemy na miejsce.
Pierwszy punkt podróży-kibel na granicy.
-U nas w TV mówią, że największy kryzys gospodarczy dotknął Rosję. Prawda to?-pyta nas WC-dziadek.
-Nie wiemy, u nas Rosji nie pokazują na wykresach. U nas mówią, że w Niemczech-odpowiadamy.
-W Niemczech?To niemożliwe!
Krajobraz za oknem po przekroczeniu granicy polsko-ukraińskiej w Dorohusku zmienił się radykalnie. Poszatkowane na kawałeczki pola uprawne ustąpiły miejsca rozciagającym się po horyzont nieużytkom, liczne wioseczki bezkresnym przestrzeniom, zapchane jezdnie-pustej autostradzie międzynarodowej, w dodatku dziurawej jak sito. Zapadła noc. Liczne światła polskich domków i samochodów ustąpiły czarnej ciemności ukraińskiej nocy. Na odcinku 100km minęły nas 2 samochody osobowe, w dodatku z wyłączonymi światłami,dla oszczędności włączanymi jedynie wtedy, gdy kierowca jakims cudem zauważy inny samochód.
Póżno w nocy dobiliśmy do celu. Hotel Mrija w Lubieszowie to najbardziej wypasiony hotel w mieście,pewnie dlatego, że prywatny. Domek typu betonowa kostka. I ten smród,który zawsze czuć w każdym budynku za wschodnią granicą.Od wielu lat ten sam.Skąd on się bierze? Wielokrotnie sie zastanawiałm co tak może śmierdzieć, i Bóg mi świadkiem-nie mogę tego dojść.
-To bieda śmierdzi-mawiała bacia.Bieda nie bieda, po dwóch dniach przestałam go czuć:-)