Walijski Park Narodowy Brecon Beacons to przede wszystkim ogromne, agorafobiczne płaskowyże, znaczone kilkoma, sięgającymi maksymalnie niewiele ponad ośmiuset metrów szczytami, poprzecinane fantastycznie malowniczymi dolinami. Gdzie nie spojrzeć, niemal po horyzont ciągną się bezdrzewne, pagórkowate wrzosowiska, połoniny i łąki porośnięte twardą, ostrą trawą. Pusta jałowa przestrzeń smagana wiejącym nieustannie wiatrem.

Ta piękna monotonia zmienia się dramatycznie przy południowej krawędzi parku, w okolicach Ystradfellte, Pendryn, Coelbren i Pontneddfechan. Ruchy górotwórcze wypchnęły tu blisko powierzchni twardsze piaskowce, jednocześnie unosząc zalegające na nich miękkie skały wapienne. Spływające z gór i płaskowyżu Fforest Fawr potoki i rzeki, przez tysiące lat wydrążyły w nich głębokie, sięgające nawet kilkudziesięciu metrów wąwozy o, miejscami, klifowych wręcz ścianach. Tam zaś, gdzie ruchy tektoniczne wyniosły półki starych, twardych skał ponad pokłady wapienne, z czasem powstały wspaniałe wodospady.

Tylko na rzekach Nedd, Pyrddin, Mellte i Hepste jest ich w okolicy około dziesięciu. I to dużych, widowiskowych wodospadów! A oprócz nich, dziesiątki, jeśli nie setki mniejszych kaskad i bystrzy. Nie powinno więc dziwić, że obszar ten nazwano Waterfall Country - Krainą Wodospadów.