Podróż Kuba - przygotuj się na niespodzianki :-) - Pierwsze wrażenia z Havany



2007-03-17

17.03.2007 Warszawa – Amsterdam - Havana

Znowu Okęcie. Za godzinę lecimy do Amsterdamu, a potem dalej prosto na Kubę. Mam nadzieję… Nastroje jeszcze trochę zapracowane, spać nam się chce niemiłosiernie, bo dzisiejsza pobudka wypadła o 4.00, ale już powoli i nieśmiało zaczynamy myśleć o wakacjach, słońcu, piasku i kolonialnej architekturze. Boję się trochę zetknięcia z ludźmi, którzy we własnym kraju traktowani są gorzej niż przyjezdni – mają inne pieniądze, nie mogą korzystać ze sklepów, z hoteli, są tak często bezradni. Przypomina mi się czas dzieciństwa, kiedy to eleganckie sklepy typu Pewex, kusiły z daleka swoimi wystawami pełnymi świateł i kolorów, a po ulicach chodzili szarzy, smutni ludzie, którzy mogli tylko pomarzyć o tego typu zakupach. Minęło tyle lat, a na świecie wciąż są równi i równiejsi…Już Amsterdam i w perspektywie kilka godzin zastoju. Byłyśmy w muzeum malarstwa XII w. Fajny pomysł, żeby zrobić coś takiego na lotnisku - można ciekawie spędzić dłużący się niemiłosiernie czas oczekiwania na samolot. Wokół nas pierwsi Kubańczycy – na ławce kobiety w białych, płóciennych strojach głośno rozmawiające śpiewnym castellano (jakże różnym od sepleniącego hiszpańskiego, który słyszymy na co dzień), naprzeciwko przepiękna Mulatka uśmiechająca się tajemniczo. Ale jestem ciekawa co nas czeka…Strasznie długa ta podróż, wygina mnie już na wszystkie strony, niewygodnie straszliwie. Jeszcze chyba z 6 godzin zostało. Szlag by to trafił. W Łodzi Yapa, w Krakowie ekipa pojechała się szkolić w Beskid Wyspowy, tylko ja jak zwykle lecę w przeciwną stronę…Pierwsze wrażenia z Hawany raczej pozytywne, chociaż tak jak przypuszczałam, już w drodze z lotniska widać, że piękne niegdyś domy teraz zaniedbane straszą odpadającymi tynkami, drzewa wyrastają wprost z sypiących się dachów, a na ulicach wala się gruz, wśród którego odbywa się uliczne życie mieszkańców. Pierwszy nocleg na Kubie trochę niesamowity. Mamy dla siebie malutki pokój z oknami na wysokości kilku metrów i dosyć dziwacznych opiekunów. Jest nimi para sympatycznych facetów – tyczkowaty Carlos o wyglądzie nieco zagubionego w myślach intelektualisty i rubaszny, dobroduszny Niño, który okazuje się być po chwili wspaniałym kucharzem.  Przez do m przewija się też kilka bliżej niezidentyfikowanych postaci – jakaś gruba Mulatka, młody Murzynek piorący w zlewie ciuchy i podśpiewujący wesoło skoczną melodyjkę, młody facet z bardzo czerwoną twarzą. Jest też mały piesek przywiązany kolorowym sznurkiem bezpośrednio do ściany domu... Nocleg: Elsa y Julio Roque, Consulado 162, entre Colón y Trocadero, Habana 10200, tel.: (537)861-8027; mail: [email protected]

  • To  co zostalo