Podróż Wielki, wielki jest Berlin... - Spacer po Unter den Linden



Tytuł podróży, to ostatnie słowa wiersza Juliana Tuwima "Berlin 1913", spopularyzowanego przez piękną piosenkę krakowskiego poety i barda "Piwnicy pod Baranami" - Leszka Długosza, do posłuchania której zapraszam tu: http://www.youtube.com/watch?v=IOJxQMivblg. A Berlin, w rzeczy samej, jest wielki. Tak wielki, że wybrałem podróz właściwie tylko po jednej z jego ulic - szerokiej, reprezentacyjnej alei Unter den Linden i jej sąsiedztwie. Może dlatego nie udalo mi się odnaleźć "Café du Nord", o której pisał we wspomnianym wierszu Tuwim. A może dlatego, że znajduje się ona w którejś z dzielic Berlina, będących wówczas "za murem". A może po prostu dlatego, że ona już nie istnieje. Wszak od 1913 roku minęło sporo czasu. a nad Berlinem przetoczyła się niejedna dziejowa zawierucha...

W czasie, gdy odwiedziłem w czasie tej podróży niemiecką stolicę, Berlin był podzielony. Wschonia część miasta, stanowiąca ongiś sowiecką strefę okupacyjną, była stolicą NRD (jeden z moich niemieckich znajomych tłumaczył niemiecki skrót nazwy tego państwa - DDR jako "Deutsche Dramatische Republik), zachodnia, oddzielona od 1962 roku pasem umocnień i osławionym murem, stanowiła odrębną jednostkę administracyjną - Westberlin, będącą faktycznie demokratyczną i wolnorynkową enklawą na terenie NRD. Cały Berlin można było wówczas ogarnąć wzrokiem z platformy widokowej, położonej na wysokości ponad 200 m. na wieży telewizyjnej (Fernsehturm), stojącej nieco na wschód od Alexanderplatz. Samo przekraczanie granicy obu części Berlina nie było łatwe. Drobiazgowe sprawdzanie dokumentów, kontrola bagażu, a potem przejazd przez robiący dość przygnębiające wrażenie pas ziemi "niczyjej", najeżonej betonowymi zaporami, zasiekami i ponoć zaminowanej. Tak to wyglądało z okien pociągu, jadącego od stacji Friedrichstrasse do stacji Zoo. Nie miałem okazji przekraczać granicy na najbardziej znanym przejściu, tzw. Checkpoint Charlie, nie wiem jak wyglądało to tam. Pewnego razu natomiast, jadąc na lotnisko Schönefeld, z którego latało się do Warszawy, miałem okazję rzucić okiem na słynny most Glienicke (Glienicker Brücke) nad Hawelą, zwany "Mostem Szpiegów". Nazwę tę zawdzięcza temu, że w czasach komunistycznych wywiady obu bloków trzykrotnie dokonały tam wymiany pojmanych agentów (w sumie prawie 40 osób).

Niniejsze zdjęcia pochodzą z jednej z podróży w latach 80-tych, gdy we Wschodnim Berlinie przebywałem w tranzycie, w czasie delegacji służbowej. Ponieważ miałem cały dzień dla siebie, wykorzystałem go na spacer po wspomnianej wyżej alei Unter den Linden (faktycznie, jest wysadzana lipami) i zwiedzenie Muzeum Pergamońskiego. Nie był to wprawdzie ani pierwszy, ani ostatni mój pobyt w Berlinie, jednakże jedyny, z którego zachowały mi się zdjęcia. A ponieważ DDR odeszła już (na szczęście) w przeszłość, myślę, że dla niektórych będzie ciekawe przypomnienie obrazków z tamtych czasów i nieistniejącego już państwa.

  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin
  • Berlin