Nasza cała podróż do Tajlandii stała pod małym znakiem zapytania z powodu….śniegu. Na lotnisku w Warszawie samoloty były odwoływane i opóźnione ze względu na śnieżyce panujące w Europie. Cześć lotów była zgodnie z rozkładem, natomiast nasz był niewiadomą przez najbliższe godziny. Okazało się, że w Zurychu są bardzo złe warunki pogodowe i trzeba czekać… więc czekaliśmy.

Po dwóch godzinach czekania udało się…lecimy do Zurychu…a zaraz potem do BKK.

Po dłuuugim locie wylądowaliśmy w BKK. Cieszyłam się, że mam za sobą to czekanie, że jestem już tutaj. Po opuszczeniu samolotu uderzyły mnie dwie rzeczy…fala gorąca ( pamiętajcie, że wyleciałam z zaśnieżonej Europy w grubych ciuchach) i smród! Może to się wydaje dziwne, ale strasznie drażni mnie zapach niedosuszonych tkanin, w tym przypadku to była wykładzina!!! Musiałam szybko przywyknąć do zapachu wilgoci… potem już mi nie przeszkadzał.

Szybko znaleźliśmy taxi i w drogę… byle szybciej pod prysznic. Zdziwiła mnie kolejna rzecz…przejazd z lotniska do naszej mety zabrał nam ponad godzinę, a za taxi zapłaciliśmy grosze. To mi się podoba! Zaraz po prysznicu ruszyliśmy w drogę. Po tylu godzinach podróży nawet nie czuliśmy zmęczenia, moja fascynacja tym miejscem była zdecydowanie mocniejsza.

Chciałam szybko zobaczyć gdzie co jest, jak się poruszać, żeby od jutra zaczynać. Początkowo strasznie wkurzało mnie to, że tu jest tak ciasno…Świątynie dosłownie wciśnięte miedzy parking, salon masażu, hotel i budynki. Szaleństwo!

Tego wieczoru odkryłam jeszcze jak fantastyczną rzeczą jest Sky Train!!! Dlaczego my nie możemy mieć czegoś takiego??? Nie odkryłam natomiast tego, że otwarte jest tylko do pewnej godziny. Po obfitej kolacji zmuszeni byliśmy wraca na piechotę, jednak dystans do pokonania był dość długi, ale to nic nie szkodzi. Pojawił się mały problem, moje sandały mnie zawiodły. W trakcie spaceru zaczęły się rozpadać. Co tu zrobić???  Jedyna rzecz jaka mi przyszła do głowy to to, że muszę kupić coś innego, tylko jak dojść do sklepu jak podeszwa nie trzyma się góry sandała??? No nic muszę iść na bosaka – i szłam. Aż przed 1:00 w nocy doszłam do sklepu sportowego, zamykano go, ale jak zobaczyli białego na bosaka z tak brudnymi nogami to polegli. Był problem z dużym rozmiarem, ale miałam wtedy szczęście – wyszłam ze sklepu butach…i dalej w drogę. Wychodząc ze sklepu weszłam na …..słonia! Jako to był dla mnie szok!!! Ostatnio widziałam słonia w ZOO a tu mam słonia na twarzy J Wprawdzie to był słoń bebiko ale taki kochany. Przeżywałam słonia jeszcze do następnego ranka.

Następnego dnia głównym punktem zwiedzania miał był Pałac Królewski. Postanowiliśmy dotrzeć tam łodzią, by móc jeszcze zobaczyć BKK od innej strony. I zobaczyłam coś co kojarzyło mi się ze slumsami. Dziwiłam się, że w tak dużym mieście można tak mieszkać. Okazało się później, że nie są to widoki nadzwyczajne. Raczej zupełnie normalna rzecz. Uderzył mnie, też fakt, że wszędzie widać podobizny króla. Dziwiłam się dlaczego. Oni naprawdę go kochają. Kochają go do tego stopnia, że nawet gdy upadnie moneta na ziemię to nie wolno przydepnąć jej nogą ponieważ jest na niej wizerunek króla. Ok. trzeba to uszanować.

Dotarliśmy do Grand Palace. Jak się okazało, nie zobaczę dzisiaj Pałacu, ponieważ coś się w środku odbywa i jest zamknięty dla zwiedzających. Więc zorganizujemy sobie jakieś zastępcze zajęcie. Szczerze mówiąc „porwał” nas Tuk-Tuk driver, ale co tam. Pojechaliśmy do miejsc, których nawet nie mieliśmy w planach. Zabrał nas do wielu świątyń. m.in. do Wat Mongkhut. Kolejnymi postojami były niestety szlaki handlowe driverów Tuktuk, czyli krawiec i jubilerzy. Uszyją wszystko i to prawie na zaraz. Chciałam być cwana i powiedziałam, że chcę skórzane spodnie o tak wymyślnym kroju, do tego spódnicę i kurtkę a oni OK. może być na jutro??? Ci ludzie zrobią naprawdę wszystko i to bardzo szybko. Później jubilerzy i kamienie…niestety tutaj z mojej strony zainteresowania nie było.

Następny przystanek to Wat Benchamabophit Dusitvanaram czyli świątynia marmurowa. Miejsce jak dla mnie trochę europejskie, brakowało mi tego azjatyckiego klimatu. W tym miejscu porzucił nas nasz driver,  zepsuł mi się obiektyw i z tego wszystkiego, na pocieszenie kupiłam pierwszego azjatyckiego ananasa…. był cudowny, fantastyczny, raj w gębie. Całe szczęście, że sprzedawca uprzedził mnie, że nie można za dużo jeść ananasów. Nie wiedziałam, dlaczego, ale wyjaśnił nam…ananas ma w sobie dość mocno żrące soki, które mogą zrobić krzywdę tym, którzy za dużo go jedzą, dlatego sprzedawcy ananasów przygotowują te owoce w rękawiczkach…a ja myślałam, że to higiena ….

Tego dnia widzieliśmy jeszcze wiele innych świątyń, ale warte polecenia jest miejsce zwane Golden Mount – przepiękny (?) widok na miasto. Drapacze chmur i złote kopuły świątyń.

Tego dnia odwiedziliśmy jeszcze China Town – miejsce dość specyficzne i odmienne od tego co widziałam do tej pory w BKK. Byłam bardzo rozczarowana tym co widziałam. W bocznych uliczkach brud, smród, miejski smog, kurz, biegające szczury i …. pieczone robale. W Afryce jadłam już robaki, ale o tym nie jestem w stanie nawet pomyśleć.

Następnego dnia znowu drogą wodną dostaliśmy się do Grand Palace. Wbrew pozorom widok z wody na miasto jest super. Może brudno, może trochę śmierdzi, może widać przytłaczające slumsy, ale widać też świątynie choćby Wat Arun.

Dotarliśmy do Grand Palace. Niestety musieliśmy się zakutać w ichnie ubranie i ruszamy w drogę. To miejsce ciężko opisać. Mnie przytłoczył ogrom tego miejsca. Majestatyczne posągi, dachy, i nie tylko, ociekające  złotem….dla mnie jest to zbyt wiele przepychu ( delikatnie mówiąc). Czekałam z zapartym tchem na szmaragdowego Buddę – bardzo chciałam go zobaczyć. Po drodze natknęłam się na miniaturę Angor Wat ( moje kolejne marzenie ) aż w końcu…czas na Buddę. Szmaragdowy Budda okazał się dość małą postacią, jednak mimo wszystko, mnie zaparło ( w prawdzie tylko na chwilę, ale jednak) dech w piersiach. Warto go zobaczyć. Zafascynowały mnie jeszcze liczne drzewa bonsai, które były najbardziej wypieszczone jakie kiedykolwiek widziałam.

Kolejny przystanek to Wat Phra, ujrzałam tam największy posąg Buddy – leżącego Buddy. Jego podeszwy wypełnione są masą perłową. W świątyni tej widziałam też ceremonią pogrzebową. Raczej smutny widok, ale warto wspomnieć, że zmarłych chowa się w białych trumnach.

Następnym ważnym miejscem było Wat Arun – miejsce widoczne z naszej porannej drogi do Grand Palace. Ponad 100 metrowa wieża widoczna jest z bardzo daleka. Jest to jedna z najstarszych świątyń BKK.

Po dość wyczerpującym dniu trafiliśmy do fantastycznej knajpy o nazwie „ Once upon a time” – jeśli ktoś tam trafi to nie będzie żałował. Knajpa jest praktycznie ( 50 m?) od głównej ulicy, ale kiedy wchodzi się do niej hałas cichnie. Siedzi się oczywiście na zewnątrz wśród wiszących lian, jak w dżungli. Szum wody, małe wodospady, światło świec i lamp naftowych, unoszący się zapach trawy cytrynowej….czego chcieć więcej? Miejsce fantastyczne ! Dla zainteresowanych – knajpa mieści się przy bocznej ulicy Petchburi.

Muszę jeszcze wspomnieć o ciekawostce - nazwa stolicy, w ojczystym języku, wpisana jest do Księgi Rekordów Guinnesa jako najdłuższa nazwa geograficzna na świecie. Mówi się, że jest to też najgorętsze miasto świata. Czy tak jest? Nie wiem.

  • ulice BKK
  • dzwony
  • dzwon
  • Golden Mount
  • China Town
  • China Town
  • Angkor Wat w BKK
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Lumpini by night
  • BKK od strony rzeki
  • Pałac Królewski
  • Dzwony
  • świątynia-miejsce składania darów
  • Przekąski
  • Przekąski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Leżący Budda
  • Img 1374
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Wat Arun
  • BKK od strony rzeki
  • BKK od strony rzeki
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • BKK od strony rzeki
  • Tajski masaż
  • Img 1404
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • trochę zieleni w BKK
  • Pałac Królewski
  • gdzieś w BKK
  • Img 1001
  • Widok na BKK Golden Mount
  • Golden Mount