Komentarze użytkownika zfiesz, strona 744
Przejdź do głównej strony użytkownika zfiesz
-
-
każdy by tak wolał!
co do LP i RG... niestety coraz częściej okazuje się, że podróżnicy/turyści są mądrzejsi od tych wydawnictw. wygląda na to, że spoczęli na laurach i nie chce im się aktualizowac informacji. ale to temat na inną dyskusję.
no i fakt... ja tam zdjęcia traktuje tylko jako miły dodatek. niezbędny głównie jako przerywnik w czytaniu długich tekstów:-) tylko powiedz, czy dla mnie nie warto się starać? hmmm? ;-) pamiętaj o zagubionej owieczce...:-)
-
oj radek.... ja rozumiem potrzebą oryginalności... sam się nawet czasem staram odstawać:-)... ale w przypadku takich wyjazdów, praktyczne info jest nieocenione. zresztą, sam pewnie doskonale o tym wiesz:-)
i nie mówię, że kiepski tekst popełniłes, tylko że trochę zbyt... metafizycznie:-)
-
dzięki za zachwyty... mowę mi odebrało:-) co do głosu... tak piękny i nastoletni był pięć lat temu... od tamtej pory wypaliłem milion fajek, więc pewnie zmężniał;-)
i technicznie... wydaje mi się, ale nie wiem tego na pewno, ze piliki może ciągnąć tylko jeden odbiorca jednocześnie. stąd mogą wynikać problemy. ale... im dłużej będziecie czekać, tym dłużej pliki będą dostępne. znikną dopiero tydzień od ostatniego downloadu:-)
a teraz, czerwieniąc się, spadam:-)
otra vez... muchas gracias:-)
-
nie tylko brzmi ale i jest młody!!! ...duchem:-)
-
dżungla jest tylko jedna... dwa pozostałe materiały to dłuższe wywiady. ale tematycznie tez pasują:-)
-
oki... to ja tymczasem... w oczekiwaniu na zalew krytyki (choć zainteresowanie raczej umiarkowane... tylko 5 download'ów!!)... ustosunkuę się do wcześniejszych komentarzy. (mam tremę!!!:-)
lhasa... do mnie akurat nie bardzo przemawia. ta jej "zmysłowość" jest dla mnie zbyt teatralna. ot... pościelówa taka:-)
lila... prawdziwa macha (rodzaj żeński od macho). babka z charakterem, uporem i w dodadku talentem. a to niezbyt częste połączenie.
bandas... wstd się przyznać w tak zacnym gronie, ale ja naprawdę lubię to granie!!! oczywiście nie wszystko i oczywiście zależy to od okoliczności. ale jak się pije tequile z meksykańska rodzinką, to niewiele dźwięków tak raduje serce. no i po którymś kieliszku zaczynają się śpiewy, a to już doznanie metafizyczne:-)
pociąg... skacze jak skacze, ale jaki ma dresik!!!:-)
cumbias... zadna z zaprezentowanych tu cumbii nie jest typową przedstawicielką gatunku. wszystko to eksperymenty. surowa, kolumbijska (bo stamtad pochodzi) cumbia może lekko nudzić. rytm jest wymażony do jazdy na osiołku:-)
chuntaro style... to ulubiony numer Tymka - trzyletniego synka znajomych:-) i wcale nie przypomina mi kriss kross (http://www.youtube.com/watch?v=iXPbLs2-JcE), na którym, nota bene, się wychowywałem:-) instrumentalnie... no ja tam słyszę trąbkę i akordeon (poza zestawem rockowym), więc może to jednak jest trąbka?:-)
molotov... przykro mi, ale rosyjskiego undergroundu nie znam. moje jedyne spotkanie z tamtejszym muzycznym półświatkiem miało miejsce na polu reggae'łowym a oprowadzał mnie jah division... dża paucził rastamana kurić... gandzia, gandzia... :-)
chuck mangione... właśnie płytka children of sanchez mnie tak zaabsorbowała. że jest genialna każdy wie!:-)
banco da gaia... nigdy nie lubilem... za dużo prądu:-)
nagrania... niestety, moja ulubiona audycja znalazła się wśród tych na wieki utraconych (cała nadzieja w tym, że w polsce została jakaś jeszcze bardziej zakurzona kopia)
@kolumber: dzięki za advert:-) trochę mi głupio, że się spamowo reklamowałem, ale chyba mi wybaczycie?:-)
-
właśnie zauważyłem, że prowadzący nadużywa słowa właśnie:-)
-
z powodu?:-)
-
hmmm... może lepiej poczekaj az się ściągną zanim zaczniesz te peany wygłaszać?:-)
-
każdy by tak wolał!
co do LP i RG... niestety coraz częściej okazuje się, że podróżnicy/turyści są mądrzejsi od tych wydawnictw. wygląda na to, że spoczęli na laurach i nie chce im się aktualizowac informacji. ale to temat na inną dyskusję.
no i fakt... ja tam zdjęcia traktuje tylko jako miły dodatek. niezbędny głównie jako przerywnik w czytaniu długich tekstów:-) tylko powiedz, czy dla mnie nie warto się starać? hmmm? ;-) pamiętaj o zagubionej owieczce...:-) -
oj radek.... ja rozumiem potrzebą oryginalności... sam się nawet czasem staram odstawać:-)... ale w przypadku takich wyjazdów, praktyczne info jest nieocenione. zresztą, sam pewnie doskonale o tym wiesz:-)
i nie mówię, że kiepski tekst popełniłes, tylko że trochę zbyt... metafizycznie:-) -
dzięki za zachwyty... mowę mi odebrało:-) co do głosu... tak piękny i nastoletni był pięć lat temu... od tamtej pory wypaliłem milion fajek, więc pewnie zmężniał;-)
i technicznie... wydaje mi się, ale nie wiem tego na pewno, ze piliki może ciągnąć tylko jeden odbiorca jednocześnie. stąd mogą wynikać problemy. ale... im dłużej będziecie czekać, tym dłużej pliki będą dostępne. znikną dopiero tydzień od ostatniego downloadu:-)
a teraz, czerwieniąc się, spadam:-)
otra vez... muchas gracias:-) -
nie tylko brzmi ale i jest młody!!! ...duchem:-)
-
dżungla jest tylko jedna... dwa pozostałe materiały to dłuższe wywiady. ale tematycznie tez pasują:-)
-
oki... to ja tymczasem... w oczekiwaniu na zalew krytyki (choć zainteresowanie raczej umiarkowane... tylko 5 download'ów!!)... ustosunkuę się do wcześniejszych komentarzy. (mam tremę!!!:-)
lhasa... do mnie akurat nie bardzo przemawia. ta jej "zmysłowość" jest dla mnie zbyt teatralna. ot... pościelówa taka:-)
lila... prawdziwa macha (rodzaj żeński od macho). babka z charakterem, uporem i w dodadku talentem. a to niezbyt częste połączenie.
bandas... wstd się przyznać w tak zacnym gronie, ale ja naprawdę lubię to granie!!! oczywiście nie wszystko i oczywiście zależy to od okoliczności. ale jak się pije tequile z meksykańska rodzinką, to niewiele dźwięków tak raduje serce. no i po którymś kieliszku zaczynają się śpiewy, a to już doznanie metafizyczne:-)
pociąg... skacze jak skacze, ale jaki ma dresik!!!:-)
cumbias... zadna z zaprezentowanych tu cumbii nie jest typową przedstawicielką gatunku. wszystko to eksperymenty. surowa, kolumbijska (bo stamtad pochodzi) cumbia może lekko nudzić. rytm jest wymażony do jazdy na osiołku:-)
chuntaro style... to ulubiony numer Tymka - trzyletniego synka znajomych:-) i wcale nie przypomina mi kriss kross (http://www.youtube.com/watch?v=iXPbLs2-JcE), na którym, nota bene, się wychowywałem:-) instrumentalnie... no ja tam słyszę trąbkę i akordeon (poza zestawem rockowym), więc może to jednak jest trąbka?:-)
molotov... przykro mi, ale rosyjskiego undergroundu nie znam. moje jedyne spotkanie z tamtejszym muzycznym półświatkiem miało miejsce na polu reggae'łowym a oprowadzał mnie jah division... dża paucził rastamana kurić... gandzia, gandzia... :-)
chuck mangione... właśnie płytka children of sanchez mnie tak zaabsorbowała. że jest genialna każdy wie!:-)
banco da gaia... nigdy nie lubilem... za dużo prądu:-)
nagrania... niestety, moja ulubiona audycja znalazła się wśród tych na wieki utraconych (cała nadzieja w tym, że w polsce została jakaś jeszcze bardziej zakurzona kopia)
@kolumber: dzięki za advert:-) trochę mi głupio, że się spamowo reklamowałem, ale chyba mi wybaczycie?:-) -
właśnie zauważyłem, że prowadzący nadużywa słowa właśnie:-)
-
z powodu?:-)
-
hmmm... może lepiej poczekaj az się ściągną zanim zaczniesz te peany wygłaszać?:-)
saltus... i co? zamilkłaś, a to zły znak:-)
marcin... kaczkowski zawszze mi na nerwy działał. podobnie jak niedźwiedź. lubiłem za to (jeśli chodzi o głosy, a w ostatnim przypadku za repertuar i osobowość) barona, strzyczkowskiego i kostrzewę (ale on chyba niedawno odszedł z trójki?)