Komentarze użytkownika zfiesz, strona 159
Przejdź do głównej strony użytkownika zfiesz
-
grają czy sprzedają?:-)
-
świetny tekst maćku! takich właśnie bardzo mi tu brakuje. i, bynajmniej, nie chodzi o (niewątpliwą) egzotykę kierunku, ale ciekawe obserwacje.
co do partycypacji w zanieczyszczeniu, jak słusznie zauważyłeś, to nie odpady z gospodarstw domowych (które w "trzecim świecie" i tak są wielokrotne "recyklingowane") są problemem, a właśnie przemysł, produkcja energii i, w krajach wysoko rozwinętych, transport.
jesli chodzi o dane przytoczone przez renatę. wynikałoby z nich, że polacy są strasznie czystym narodem, z czym moglibyśmy się z dumą obnosić. niestety, czytałem gdzieś ostatnio, że rzeczywista ilość odpadów w polsce jest conajmniej trzykrotnie większa niż oficjalne liczby, wynika to, miedzy innymi, z jakichś absurdalnych przepisów, które umożliwiają samorządom (!!!) pozbywanie się śmieci, za pomocą firm, które wywożą je na nielegalne wysypiska (nie pamietam dokładnie, ale liczba tych ostatnich była przerażająca i kilkaset razy większa od wysypisk legalnych i w miarę "ekologicznych"). drugim czynnikiem zaniżającym oficjalne dane, jest tzw "domowa utylizacja", czyli spalanie śmieci (odnosi się to szczególnie do wszelkich plastików) w domowych piecach, albo zwyczajnie w ogniskach. ciekawe kiedy okaże się, że malejąca ilość śmieci przekłada się na pogarszanie jakości powietrza?:-)
i jeszcze słówko o mikrokredytach... powalająca wprost jest świadomość, jak niewielkim kosztem można zmieniać na lepsze życie milionów ludzi! kilkanaście dolarów! taka forma walki z biedą nie jest co prawda tak spektakularna i medialna jak ogromne transporty żywnosci i wielkie akcje charytatywne, ale jakże skuteczna!
dobrze że yunus znajduje naśladowców w całym swiecie rozwijającym się. jednocześne cieszy fakt, że coraz więcej jest inicjatyw rozwojowych wypływających właśnie z krajów biednych, a nie z bogatej północy. widać skuteczność tych ostatnich nie wykracza znacznie poza szum medialny
-
w tequili NIE MA robaka! robak jest w mezcalu! poza tym jest tak przesiąknięty alkoholem, że choćby miał wszelkie zarazy świata i tak nie zaszkodzi. no i smakuje jak karton nasączony old spice'em;-)
a procent, fakt, pomagają i znajdziesz je wszędzie. polecam testowanie różnych gatunków. dla zdrowotności oczywiście!:-)
-
czyżby julka?:-)
-
to moze umowimy się na wspólne zwiedzanie w lipcu? (jednak lipiec a nie sierpień- to już zupełnie niedługo!;-)
-
aniołki czarliego - wersja poleska;-)
-
przykre jest to, że wraz z tym pokoleniem, "czar polesia" zniknie na zawsze...
-
...ale ja, z kolei, podskakuję popiskując z ekscytacji, widząc takie cudeńka!:-)
-
Moja Zdecydowanie Lepsza Połowa, jak widzi takie ręczniki, aż podskakuje popiskując z ekscytacji! ja, mimo wszystko, nie do końca to rozumiem;-)
-
wróciłem!:-) i... wspa-nia-ło-ści!!:-)
mamy znajomą, która pracuje w białostockim muzeum wsi w osowiczach. kilka razy w roku jeździ na białoruskie i ukraińskie polesie "zbierać" ludowe pieśni. jej opowieści, choć może mniej ugrzecznione, pokrywają się z twoimi. gościnność, serdeczność, autentyczność, "pierwotność"... wszystkiego tam aż w nadmiarze!:-) i mam nadzieję, że tak pozostanie do czasu, kiedy znajdziemy kilka tygodni, by samemu się tam wybrać.
a relacja, jak zwykle, świetna!:-)
-
grają czy sprzedają?:-)
-
świetny tekst maćku! takich właśnie bardzo mi tu brakuje. i, bynajmniej, nie chodzi o (niewątpliwą) egzotykę kierunku, ale ciekawe obserwacje.
co do partycypacji w zanieczyszczeniu, jak słusznie zauważyłeś, to nie odpady z gospodarstw domowych (które w "trzecim świecie" i tak są wielokrotne "recyklingowane") są problemem, a właśnie przemysł, produkcja energii i, w krajach wysoko rozwinętych, transport.
jesli chodzi o dane przytoczone przez renatę. wynikałoby z nich, że polacy są strasznie czystym narodem, z czym moglibyśmy się z dumą obnosić. niestety, czytałem gdzieś ostatnio, że rzeczywista ilość odpadów w polsce jest conajmniej trzykrotnie większa niż oficjalne liczby, wynika to, miedzy innymi, z jakichś absurdalnych przepisów, które umożliwiają samorządom (!!!) pozbywanie się śmieci, za pomocą firm, które wywożą je na nielegalne wysypiska (nie pamietam dokładnie, ale liczba tych ostatnich była przerażająca i kilkaset razy większa od wysypisk legalnych i w miarę "ekologicznych"). drugim czynnikiem zaniżającym oficjalne dane, jest tzw "domowa utylizacja", czyli spalanie śmieci (odnosi się to szczególnie do wszelkich plastików) w domowych piecach, albo zwyczajnie w ogniskach. ciekawe kiedy okaże się, że malejąca ilość śmieci przekłada się na pogarszanie jakości powietrza?:-)
i jeszcze słówko o mikrokredytach... powalająca wprost jest świadomość, jak niewielkim kosztem można zmieniać na lepsze życie milionów ludzi! kilkanaście dolarów! taka forma walki z biedą nie jest co prawda tak spektakularna i medialna jak ogromne transporty żywnosci i wielkie akcje charytatywne, ale jakże skuteczna!
dobrze że yunus znajduje naśladowców w całym swiecie rozwijającym się. jednocześne cieszy fakt, że coraz więcej jest inicjatyw rozwojowych wypływających właśnie z krajów biednych, a nie z bogatej północy. widać skuteczność tych ostatnich nie wykracza znacznie poza szum medialny -
w tequili NIE MA robaka! robak jest w mezcalu! poza tym jest tak przesiąknięty alkoholem, że choćby miał wszelkie zarazy świata i tak nie zaszkodzi. no i smakuje jak karton nasączony old spice'em;-)
a procent, fakt, pomagają i znajdziesz je wszędzie. polecam testowanie różnych gatunków. dla zdrowotności oczywiście!:-) -
czyżby julka?:-)
-
to moze umowimy się na wspólne zwiedzanie w lipcu? (jednak lipiec a nie sierpień- to już zupełnie niedługo!;-)
-
aniołki czarliego - wersja poleska;-)
-
przykre jest to, że wraz z tym pokoleniem, "czar polesia" zniknie na zawsze...
-
...ale ja, z kolei, podskakuję popiskując z ekscytacji, widząc takie cudeńka!:-)
-
Moja Zdecydowanie Lepsza Połowa, jak widzi takie ręczniki, aż podskakuje popiskując z ekscytacji! ja, mimo wszystko, nie do końca to rozumiem;-)
-
wróciłem!:-) i... wspa-nia-ło-ści!!:-)
mamy znajomą, która pracuje w białostockim muzeum wsi w osowiczach. kilka razy w roku jeździ na białoruskie i ukraińskie polesie "zbierać" ludowe pieśni. jej opowieści, choć może mniej ugrzecznione, pokrywają się z twoimi. gościnność, serdeczność, autentyczność, "pierwotność"... wszystkiego tam aż w nadmiarze!:-) i mam nadzieję, że tak pozostanie do czasu, kiedy znajdziemy kilka tygodni, by samemu się tam wybrać.
a relacja, jak zwykle, świetna!:-)