Ocenione komentarze użytkownika renata-1, strona 201
Przejdź do głównej strony użytkownika renata-1
-
-
dziękuję Irenko za pamięć, Tobie również życzę
Przyjemności w dotyku, słodkości w przełyku. Szelestu w kieszeni i słońca promieni,
oraz by rok cały po prostu był wspaniały.
Szczęśliwego Nowego Roku!!!!!
-
ja też lubię kalafiory, ale takich nie kupuję, a na dole po lewej to chyba groszek, mój ulubiony
-
wierzę na słowo i nie będę liczyć opróżnionych talerzy
-
ale butelka lokalna jest, to trzeba ją zaakceptować
-
nie znam, nie wnoszę, w ogóle rzadko pijam (alkohol ma się rozumieć)
-
no tak, nie napisałam, że to w Uzbekistanie było
-
no tak, tyle pyszności na raz
-
dzięki, bardzo chętnie, u nas już takich nie ma, aromatycznych, soczystych. Jak byłam w Uzbekistanie to już się kończył sezon i załapałam się na końcówkę, ale było mi mało.
-
bardzo nastrojowa podróż, kolorowa i aromatyczna, no i przypomniałaś mi, że te piece nazywają się tandoor (bo nie mogłam sobie przypomnieć, a spotkałam je w Azji i w ubiegłym roku w Armenii), dzięki.
-
dziękuję Irenko za pamięć, Tobie również życzę
Przyjemności w dotyku, słodkości w przełyku. Szelestu w kieszeni i słońca promieni,
oraz by rok cały po prostu był wspaniały.
Szczęśliwego Nowego Roku!!!!! -
ja też lubię kalafiory, ale takich nie kupuję, a na dole po lewej to chyba groszek, mój ulubiony
-
wierzę na słowo i nie będę liczyć opróżnionych talerzy
-
ale butelka lokalna jest, to trzeba ją zaakceptować
-
nie znam, nie wnoszę, w ogóle rzadko pijam (alkohol ma się rozumieć)
-
no tak, nie napisałam, że to w Uzbekistanie było
-
no tak, tyle pyszności na raz
-
dzięki, bardzo chętnie, u nas już takich nie ma, aromatycznych, soczystych. Jak byłam w Uzbekistanie to już się kończył sezon i załapałam się na końcówkę, ale było mi mało.
-
bardzo nastrojowa podróż, kolorowa i aromatyczna, no i przypomniałaś mi, że te piece nazywają się tandoor (bo nie mogłam sobie przypomnieć, a spotkałam je w Azji i w ubiegłym roku w Armenii), dzięki.
do Iranu jeszcze wrócę, mam zaległości w Twoich podróżach, a biorąc pod uwagę ich obfitość, muszę sobie dawkować. Na razie poczułam smak i zapach, a Twoje opowieści wywołują wspomnienia z moich wakacji: i te o tapczanach, te o herbatce (zielonej, podawanej w imbryku i pitej z czarek), te o kebabie i paru innych, których nie będę wymieniać, bo już mi ślinka cieknie na klawiaturę.
Irenko do zobaczenia w przyszłym roku, pozdrawiam gorąco