Otrzymane komentarze dla użytkownika bartek_sleczka, strona 590
Przejdź do głównej strony użytkownika bartek_sleczka
-
LOL :D
-
Moniko, masz rację. Zostało we mnie dużo, a moje bębenki jeszcze nie doszły do siebie. Fala dźwięku masowała nas w całości, także wewnętrznie. :D
Ale gdyby jeszcze były zdjęcia..... :( Jednak potem patrząc na zdjęcia przypomina się więcej. Wspomnienia z głowy z czasem się zacierają, a zdjęcia pomagają sobie odtworzyć atmosferę i wrażenia.
A egoistą jestem od urodzenia....
-
eeee tam, nie zazdrość i nie żałuj - na koncercie to trzeba SŁUCHAĆ i patrzeć.
Jak koncert świetny to i tak najważniejsze to co w tobie zostanie - żadne nagrania czy zdjęcia nie dadzą innym tego co ty doświadczyłeś.
Trzeba być egoistą i po prostu na koncercie się cieszyć z tego co się widzi i słyszy:)
-
Owszem, Żona (moja) trzymała mnie za pasek :D Sam nie wiem, dlaczego nie puściła :):):) Miała niepowtarzalną szansę...
-
Ja się długo zastanawiałem czy brać, ale już wiele razy w życiu żałowałem że nie miałem aparatu przy sobie. I teraz cały czas wożę ze sobą w samochodzie mojego starego G5, a jak jadę w jakieś potencjalnie ciekawsze rejony to pakuję plecak z lustrzanką. W końcu nie muszę go używać. :)
A wspomnienia z Ac/Dc są FANTATSTYCZNE. Tele ognia i zaangażowania - trudno sobie wyobrazić. A stałem blisko sceny - jakieś 20m, więc było co oglądać. Na Stingu w Katowicach miałem do sceny jakieś 80m i to już wspominam bardzo kiepsko. W zasadzie patrzyłem cały czas na telebimy, a to już nie to samo.
-
ja nie brałem wcale aparatu na koncerty
-
dzień dobry, Bartku! :D
-
znam ten dreszczyk emocji - wisieć za burtą z aparatem w ręku... ;)
trzeba uważać by.. nie zamoczyć.. obiektywu
:P
-
Zdjęcia zdjęciami, liczy się dobra zabawa :)
Z koncertu Iron Maiden mam sporo fotek, ale robione moim Złomem, więc zaszumione, niewyraźne - bo ciemno i daleko.. ale wspomnienia świetne :D
-
I jak się ma kiepski aparat w ręku... Bez stabilizacji. Cóż, a niektórzy wnieśli lustrzanki, zazdrościłem :)
-
LOL :D
-
Moniko, masz rację. Zostało we mnie dużo, a moje bębenki jeszcze nie doszły do siebie. Fala dźwięku masowała nas w całości, także wewnętrznie. :D
Ale gdyby jeszcze były zdjęcia..... :( Jednak potem patrząc na zdjęcia przypomina się więcej. Wspomnienia z głowy z czasem się zacierają, a zdjęcia pomagają sobie odtworzyć atmosferę i wrażenia.
A egoistą jestem od urodzenia.... -
eeee tam, nie zazdrość i nie żałuj - na koncercie to trzeba SŁUCHAĆ i patrzeć.
Jak koncert świetny to i tak najważniejsze to co w tobie zostanie - żadne nagrania czy zdjęcia nie dadzą innym tego co ty doświadczyłeś.
Trzeba być egoistą i po prostu na koncercie się cieszyć z tego co się widzi i słyszy:) -
Owszem, Żona (moja) trzymała mnie za pasek :D Sam nie wiem, dlaczego nie puściła :):):) Miała niepowtarzalną szansę...
-
Ja się długo zastanawiałem czy brać, ale już wiele razy w życiu żałowałem że nie miałem aparatu przy sobie. I teraz cały czas wożę ze sobą w samochodzie mojego starego G5, a jak jadę w jakieś potencjalnie ciekawsze rejony to pakuję plecak z lustrzanką. W końcu nie muszę go używać. :)
A wspomnienia z Ac/Dc są FANTATSTYCZNE. Tele ognia i zaangażowania - trudno sobie wyobrazić. A stałem blisko sceny - jakieś 20m, więc było co oglądać. Na Stingu w Katowicach miałem do sceny jakieś 80m i to już wspominam bardzo kiepsko. W zasadzie patrzyłem cały czas na telebimy, a to już nie to samo. -
ja nie brałem wcale aparatu na koncerty
-
dzień dobry, Bartku! :D
-
znam ten dreszczyk emocji - wisieć za burtą z aparatem w ręku... ;)
trzeba uważać by.. nie zamoczyć.. obiektywu
:P -
Zdjęcia zdjęciami, liczy się dobra zabawa :)
Z koncertu Iron Maiden mam sporo fotek, ale robione moim Złomem, więc zaszumione, niewyraźne - bo ciemno i daleko.. ale wspomnienia świetne :D -
I jak się ma kiepski aparat w ręku... Bez stabilizacji. Cóż, a niektórzy wnieśli lustrzanki, zazdrościłem :)