Z samego rana wraz z Patrycją stawiłyśmy się na dworcu PKP - Gdańsk Wrzeszcz, który wyglądem przypomina miniony wiek. Przez Mlawę przemknęliśmy, i tylko powiew gorącego wiatru został po naszym pociągu. Z maleńkim opóźnieniem i drobnymi awariami klimatyzacji dotarłyśmy do stolicy. W trosce abyśmy nie wmieszały się w paradę podwieziono nas do celu naszego 2-dniowego pobytu. Na miejscu zostałyśmy przywitane przez „komitet powitalny”. Panowie zgięli swe kręgosłupy i zamaszystym ruchem 1 kapelusz zawirował aż do stóp. Drugi jegomość takowego jeszcze się nie dorobił.