Komentarze użytkownika chinska_zaba, strona 146
Przejdź do głównej strony użytkownika chinska_zaba
-
wynalazek nazywał się "bombowa zupa z Iranu" i smakował dość osobliwie, tzn. nie jak pomidorowa :) do tego zrobiłyśmy całą ciężarówkę grzanek, jakieś przyprawy w miseczce, zupa nic nie wygrała, ale była szeroko chwalona, na koniec zupojady zjadły nawet resztkę grzanek i przyprawy ;p
-
chciałeś chyba powiedzieć z torebkami, niezły pokaz mody był ;)
moi drodzy, teraz się trzymajcie, w roku poprzedzającym ów fotoreportaż tu obecna żaba także serwowała na festiwalu pewien zupny specjał i bynajmniej nie był on z torebki (choć z braku wielkiego gara rozważałyśmy opcję przetransportowania zupy w reklamówce :])
-
dino, za dużo reklam, za mało zupy :) w takich sytuacjach dolewa się wody ;)
-
żabi żul :] brzmi prawie jak żaba żul. albo żabi król.
-
czy mi się wydaje, czy ostatni komentarz to bardzo wszechstronna wypowiedź? :)
-
a to przepraszam :]
-
nieprawda, umiesz przerobić siebie na zderzak od garbusa! :)
-
przypominam, że akcja dzieje się w Krakowie, a nie w wiosce ludożerców. w takich chwilach właśnie wychodzą wszystkie międzymiastowe uprzedzenia :]
-
właśnie zastanawiałam się, co on robi. ty to jesteś nieoceniony ;)
bardzo fajne zdjęcie, trawa zielona, jak być powinno ;ppp
-
ojej, dziękuję... :))) nie spodziewałam się takiej pochwały...
rąbek tajemnicy... hmm, chyba pstrykać i uciekać :)
a poważnie - nie wiem, naprawdę. podejrzewam natomiast, że potrzeba: 1. warsztatu, 2. wyczucia (czyli nosa), 3. pomyślunku, który można w wielkim skrócie nazwać znajomością zasad kompozycji, 4. naprawdę sporego refleksu. no i oczywiście miłości do zup ;)
ja mam to ostatnie :)
sławek, a gdyby następnym razem zrobić tak, ze dookoła mono, a w garnku czerwono? ;>
-
wynalazek nazywał się "bombowa zupa z Iranu" i smakował dość osobliwie, tzn. nie jak pomidorowa :) do tego zrobiłyśmy całą ciężarówkę grzanek, jakieś przyprawy w miseczce, zupa nic nie wygrała, ale była szeroko chwalona, na koniec zupojady zjadły nawet resztkę grzanek i przyprawy ;p
-
chciałeś chyba powiedzieć z torebkami, niezły pokaz mody był ;)
moi drodzy, teraz się trzymajcie, w roku poprzedzającym ów fotoreportaż tu obecna żaba także serwowała na festiwalu pewien zupny specjał i bynajmniej nie był on z torebki (choć z braku wielkiego gara rozważałyśmy opcję przetransportowania zupy w reklamówce :]) -
dino, za dużo reklam, za mało zupy :) w takich sytuacjach dolewa się wody ;)
-
żabi żul :] brzmi prawie jak żaba żul. albo żabi król.
-
czy mi się wydaje, czy ostatni komentarz to bardzo wszechstronna wypowiedź? :)
-
a to przepraszam :]
-
nieprawda, umiesz przerobić siebie na zderzak od garbusa! :)
-
przypominam, że akcja dzieje się w Krakowie, a nie w wiosce ludożerców. w takich chwilach właśnie wychodzą wszystkie międzymiastowe uprzedzenia :]
-
właśnie zastanawiałam się, co on robi. ty to jesteś nieoceniony ;)
bardzo fajne zdjęcie, trawa zielona, jak być powinno ;ppp -
ojej, dziękuję... :))) nie spodziewałam się takiej pochwały...
rąbek tajemnicy... hmm, chyba pstrykać i uciekać :)
a poważnie - nie wiem, naprawdę. podejrzewam natomiast, że potrzeba: 1. warsztatu, 2. wyczucia (czyli nosa), 3. pomyślunku, który można w wielkim skrócie nazwać znajomością zasad kompozycji, 4. naprawdę sporego refleksu. no i oczywiście miłości do zup ;)
ja mam to ostatnie :)
sławek, a gdyby następnym razem zrobić tak, ze dookoła mono, a w garnku czerwono? ;>