Komentarze użytkownika saltus, strona 84
Przejdź do głównej strony użytkownika saltus
-
-
rebel, różne rzeczy się jadło, i czyste i te nie bardzo, ale much celowo nie jadłam, chyba że mi jakaś wleciała jak buzię ze zdziwienia zbyt otwierałam :-)
-
dino, taki lajf, nic nie poradzisz!!! Kanapkę na pewno masz bez much, smacznego :-)
-
kumys to sfermentowane mleko klaczy :-)
kiedy byłam w Mongolii, właściciel koni, na których mieliśmy jechać w step, poczęstował nas kumysem z beczki, w której pływało sporo much :-) Ja z koleżanką odpuściłyśmy sobie tę przyjemność, ale nasz kolega ze studiów, Mongoł, nieźle sobie popił i był bardzo szczęśliwy :-)
-
:-)
-
no właśnie, klempa, a mnie się wydawało, że łania, ale coś mi nie pasowało i stworzyłam łosicę - to każdy zrozumie :-)))
-
Dino, pod łosiami i nie tylko, wiesz przecież, że jestem Twoją wierną fanką :-)
-
No proszę, to chyba ma spore zrozumienie dla Twojej pasji, więc czemu kupowałeś sprzęt jak wyjechała? :-)
-
wieża widokowa z jednym obserwatorem :-)
-
Sympatyczny :-)
-
rebel, różne rzeczy się jadło, i czyste i te nie bardzo, ale much celowo nie jadłam, chyba że mi jakaś wleciała jak buzię ze zdziwienia zbyt otwierałam :-)
-
dino, taki lajf, nic nie poradzisz!!! Kanapkę na pewno masz bez much, smacznego :-)
-
kumys to sfermentowane mleko klaczy :-)
kiedy byłam w Mongolii, właściciel koni, na których mieliśmy jechać w step, poczęstował nas kumysem z beczki, w której pływało sporo much :-) Ja z koleżanką odpuściłyśmy sobie tę przyjemność, ale nasz kolega ze studiów, Mongoł, nieźle sobie popił i był bardzo szczęśliwy :-) -
:-)
-
no właśnie, klempa, a mnie się wydawało, że łania, ale coś mi nie pasowało i stworzyłam łosicę - to każdy zrozumie :-)))
-
Dino, pod łosiami i nie tylko, wiesz przecież, że jestem Twoją wierną fanką :-)
-
No proszę, to chyba ma spore zrozumienie dla Twojej pasji, więc czemu kupowałeś sprzęt jak wyjechała? :-)
-
wieża widokowa z jednym obserwatorem :-)
-
Sympatyczny :-)
Niestety mongolskie siodła nie były tak wygodne, bo drewniane, pokryte tylko cienką derką (kocykiem), więc jak wróciliśmy wieczorem, to ledwo mogliśmy chodzić. Pamiętam epizod, jak w którymś momencie nasz przewodnik stwierdził, że za długo będzie objechać jezioro bo już się ciemno robi, więc pojedziemy na skróty.... i przepłynęliśmy na koniach wpław. Rzeczywiście zaoszczędziliśmy sporo czasu :-)