Ocenione komentarze użytkownika avill, strona 265
Przejdź do głównej strony użytkownika avill
-
dzięki za wizytę i plusiki. pozdrawiam :)
-
Piotrze, dziękuję za wizytę w Jersey. Oczywiście, masz rację, że podróżuje się po to, aby zobaczyć jak tam jest. Cieszyliśmy się, że do huraganu nie doszło, ale irytowało nas, że odcięli całą komunikację na 48h, zbyt wcześnie przed i kiedy już było wiadomo, że jest po wszystkim.
-
dzięki za plusy i komentarze. Pozdrawiam :)
-
Serdecznie dziękuję za plusiki z Jersey City
-
dzięki za plusiki i podpowiedź z Shenandoah. Super park, bardzo nam się tam podobało.
Pozdrawiam
-
dzięki za wizytę.
Relacja, a może nawet relacje z USA będą. Trochę czasu jednak potrzebuję. Pozdrawiam :)
-
rosną nowe, mają być jeszcze wyższe
-
ale co za zaangażowanie, po uda w wodzie :)
-
może leciał z nami :)
-
Voy... Na lotnisku zdjęć nie robiłam, lecieliśmy z Newarku, nic ciekawego.
Pigmejka... Nie było to tak, że byliśmy całkiem beztroscy. Panika, która była, udzieliła się również nam. Zrobiliśmy niewielki zapas żywności i wody na wypadek odcięcia od świata i czekaliśmy. Ale kiedy okazało się, że z "huraganu nici" byliśmy wkurzeni, że nic nie jeździ i nie możemy dostać się na Manhattan.
-
dzięki za wizytę i plusiki. pozdrawiam :)
-
Piotrze, dziękuję za wizytę w Jersey. Oczywiście, masz rację, że podróżuje się po to, aby zobaczyć jak tam jest. Cieszyliśmy się, że do huraganu nie doszło, ale irytowało nas, że odcięli całą komunikację na 48h, zbyt wcześnie przed i kiedy już było wiadomo, że jest po wszystkim.
-
dzięki za plusy i komentarze. Pozdrawiam :)
-
Serdecznie dziękuję za plusiki z Jersey City
-
dzięki za plusiki i podpowiedź z Shenandoah. Super park, bardzo nam się tam podobało.
Pozdrawiam -
dzięki za wizytę.
Relacja, a może nawet relacje z USA będą. Trochę czasu jednak potrzebuję. Pozdrawiam :) -
rosną nowe, mają być jeszcze wyższe
-
ale co za zaangażowanie, po uda w wodzie :)
-
może leciał z nami :)
-
Voy... Na lotnisku zdjęć nie robiłam, lecieliśmy z Newarku, nic ciekawego.
Pigmejka... Nie było to tak, że byliśmy całkiem beztroscy. Panika, która była, udzieliła się również nam. Zrobiliśmy niewielki zapas żywności i wody na wypadek odcięcia od świata i czekaliśmy. Ale kiedy okazało się, że z "huraganu nici" byliśmy wkurzeni, że nic nie jeździ i nie możemy dostać się na Manhattan.