Ocenione komentarze użytkownika anna.wujec, strona 27
Przejdź do głównej strony użytkownika anna.wujec
-
Mówią o 20 tys. ale myślę, ze to w zaokrągleniu. To był okres lęgowy i trochę pisklaków przybyło a nie wiem czy je policzyli a ilu dorosłych wróciło z Australii. Jakiś pewnie wzór matematyczny na to mają.
-
To prawda Marku. Dwa dni wcześniej lało od rana do nocy. Wypogodziło się na kilka godzin. Strasznie trudno tam o dobre warunki. Nawet nie było wiatru a podobno potrafi tam solidnie powiać. Spotkałam na wyspie południowej ludzi, którzy podchodzili do tego trekingu kilka razy i wulkany nie dopuściły do siebie ludzi. Te chmury nad kraterami bardzo szybko się zmieniały. Na koniec przykryły i niebo i krajobraz.
-
Kolor nadaje kilkadziesiąt pierwiastków z tablicy Mendelejewa.
-
Oszałamiający jest ich widok po wielu godzinach w szaro-burej scenerii.
-
Niestety, Nowa Zelandia jest krajem winiarskim. Tak nawiasem mówiąc wina wyśmienite.
-
Ano zapłaciłam. 100 dolarów. Organizator zwrócił 30 za to, że delfiny nie miały ochoty popływać z ludźmi.
-
Nie jest łatwo je ustrzelić. Pojawiają się na ułamek sekundy nad wodą i nigdy nie wiadomo, w którym miejscu wyskoczą.
-
A mnie się podoba to poprzednie. Cofająca się woda nie odsłania zupełnie ale pozwala już dostrzec mozaikę ciemnego wulkanicznego piasku.
-
To była jedyna tak tłoczna plaża, mekka surferów przyciąga.
-
s.wawelski - Smoku dziękuję za ciepłe słowa, komentarze i pozytywną ocenę zdjęć. Moja podróż trwała 5 tygodni z czego 4 to pobyt w Nowej Zelandii. W czasie podróży przeskakuje się przez kilka stref czasowych ale załóżmy, że 4 dni odpadają na podróż w obie strony. 3 dni w drodze powrotnej spędziłam w Singapurze.
Byłam tam naszą zimą a środkiem ich lata (koniec grudnia 2010 i styczeń 2011). Był to wysoki sezon i szczyt okresu urlopowego w Nowej Zelandii. Wybrałam taki okres z uwagi na gwarancje pogody, naprawdę potrafi pokrzyżować plany. Kompletnie nie czułam tłoku ale pewnie usłyszysz od wielu osób, że to i owo warto zarezerwować wcześniej. Nie do końca można sobie pozwolić na spontaniczność. Jeśli będziesz zainteresowany to chętnie pomogę w organizacji wyprawy. Zapraszam za jakiś czas na wyspę południową.
entourager - Obłoki rzeczywiście tworzą na niebie prawdziwe spektakle. To co zwróciło moją uwagę to bardzo niskie położenie chmur kłębiastych, tuż nad horyzontem, czasami magicznie oplatały wzniesienia i góry.
Na drugą część relacji będzie trzeba poczekać ale cieszę się, że to co już opublikowane podobało się.
smyczek1974 - a proponowałam i mam to na piśmie :-)
asta_77 - Bardzo dziękuję. Dla mnie Tongariro z wulkanicznymi pejzażami to też jedno z ciekawszych miejsc w Nowej Zelandii. Nigdy wcześniej nie byłam w takich sceneriach. Kolor jezior powstałych w kraterach wygasłych wulkanów to nie efekt krystalicznie czystej wody, która tak kontrastuje z zastygłą lawą czy powulkanicznym żużlem tylko składu chemicznego. To istna tablica Mendelejewa.
-
Mówią o 20 tys. ale myślę, ze to w zaokrągleniu. To był okres lęgowy i trochę pisklaków przybyło a nie wiem czy je policzyli a ilu dorosłych wróciło z Australii. Jakiś pewnie wzór matematyczny na to mają.
-
To prawda Marku. Dwa dni wcześniej lało od rana do nocy. Wypogodziło się na kilka godzin. Strasznie trudno tam o dobre warunki. Nawet nie było wiatru a podobno potrafi tam solidnie powiać. Spotkałam na wyspie południowej ludzi, którzy podchodzili do tego trekingu kilka razy i wulkany nie dopuściły do siebie ludzi. Te chmury nad kraterami bardzo szybko się zmieniały. Na koniec przykryły i niebo i krajobraz.
-
Kolor nadaje kilkadziesiąt pierwiastków z tablicy Mendelejewa.
-
Oszałamiający jest ich widok po wielu godzinach w szaro-burej scenerii.
-
Niestety, Nowa Zelandia jest krajem winiarskim. Tak nawiasem mówiąc wina wyśmienite.
-
Ano zapłaciłam. 100 dolarów. Organizator zwrócił 30 za to, że delfiny nie miały ochoty popływać z ludźmi.
-
Nie jest łatwo je ustrzelić. Pojawiają się na ułamek sekundy nad wodą i nigdy nie wiadomo, w którym miejscu wyskoczą.
-
A mnie się podoba to poprzednie. Cofająca się woda nie odsłania zupełnie ale pozwala już dostrzec mozaikę ciemnego wulkanicznego piasku.
-
To była jedyna tak tłoczna plaża, mekka surferów przyciąga.
-
s.wawelski - Smoku dziękuję za ciepłe słowa, komentarze i pozytywną ocenę zdjęć. Moja podróż trwała 5 tygodni z czego 4 to pobyt w Nowej Zelandii. W czasie podróży przeskakuje się przez kilka stref czasowych ale załóżmy, że 4 dni odpadają na podróż w obie strony. 3 dni w drodze powrotnej spędziłam w Singapurze.
Byłam tam naszą zimą a środkiem ich lata (koniec grudnia 2010 i styczeń 2011). Był to wysoki sezon i szczyt okresu urlopowego w Nowej Zelandii. Wybrałam taki okres z uwagi na gwarancje pogody, naprawdę potrafi pokrzyżować plany. Kompletnie nie czułam tłoku ale pewnie usłyszysz od wielu osób, że to i owo warto zarezerwować wcześniej. Nie do końca można sobie pozwolić na spontaniczność. Jeśli będziesz zainteresowany to chętnie pomogę w organizacji wyprawy. Zapraszam za jakiś czas na wyspę południową.
entourager - Obłoki rzeczywiście tworzą na niebie prawdziwe spektakle. To co zwróciło moją uwagę to bardzo niskie położenie chmur kłębiastych, tuż nad horyzontem, czasami magicznie oplatały wzniesienia i góry.
Na drugą część relacji będzie trzeba poczekać ale cieszę się, że to co już opublikowane podobało się.
smyczek1974 - a proponowałam i mam to na piśmie :-)
asta_77 - Bardzo dziękuję. Dla mnie Tongariro z wulkanicznymi pejzażami to też jedno z ciekawszych miejsc w Nowej Zelandii. Nigdy wcześniej nie byłam w takich sceneriach. Kolor jezior powstałych w kraterach wygasłych wulkanów to nie efekt krystalicznie czystej wody, która tak kontrastuje z zastygłą lawą czy powulkanicznym żużlem tylko składu chemicznego. To istna tablica Mendelejewa.