Ocenione komentarze użytkownika rebel.girl, strona 238
Przejdź do głównej strony użytkownika rebel.girl
-
;))) wiesz... trzeba sobie zostawiać coś na deser ;)
-
haha, sądząc po żywym kolorze bluzy - to zupełnie możliwe ;)
-
o rany, a mnie o łzy niemal powsinogo przyprawiły te twoje "krzyżyki"! mogę tak mówić?? ;))) boskie!
;p
-
besir. cóż mogę napisać... po przeczytaniu tego twojego komentarza wcięło mnie na trochę.
z kilku powodów...
po pierwsze - oczekiwałam niezbyt przyjemnego przekreślenia wszystkiego, co tu wstawiłam.
po drugie - no cóż - krytyki się doczekałam, ale nie takiej, jakiej się spodziewałam. mało tego - myślę, że tym komentarzem pokazałeś - sobie i wszystkim - że świetnie potrafisz robić to, czego tu wszyscy od ciebie oczekują, do czego cię namawiają, o co błagają...! wytknąłeś mi moje niedostatki - i ja to zrozumiałam! - ale w sposób absolutnie miły, uprzejmy i konstruktywny (swoją drogą myślę, że i tak byłeś nadzwyczaj wyrozumiały!)!!!
i wreszcie po trzecie, najważniejsze - rozgryzłeś mnie ;)
wszystko, co napisałeś, pokrywa się z moimi odczuciami na temat tego, co zdarza mi się robić z aparatem w ręku ;)
techniki fotograficzne totalnie u mnie leżą. nie znam ich. nie wiem, jak osiągnąć zamierzony efekt. strzelam, próbuję, zapominam... kiedy wsadziłam wreszcie aparat na statyw, wyszły mi żenujące bohomazy ;))) boleję nad tym, ale chwilowo nie jestem w stanie do tego przysiąść. za kilka miesięcy - o tak, wtedy już tak,miejmy nadzieję. marzę o tym od dawna!
i masz rację - w plenerze czuję się bezradna. nie umiem zobaczyć tego wszystkiego okiem aparatu. chciałabym, bo przyroda jest mi bliska, ale moje zdjęcia nigdy nie oddają nawet w małej części doznań, jakie dostarcza bezpośrednie obcowanie z naturą. patrzę na coś - czuję ekstazę. przystawiam aparat do oka - to nie to...
no i tutaj także kłania się nieznajomość technik, tricków, sprzętu...
ulica, powiadasz... no coś w tym jest. moje najlepsze chwile. zapomnienie o całym świecie...
ale - jak sam zauważyłeś - tego też jeszcze muszę się pouczyć.
tak czy owak - dzięki za słowa krytyki (trafne, ale przedstawione z klasą) i za pochwałę (nader uprzejmą i trochę na wyrost). naprawdę doceniam ;)
-
zobaczysz ;) a nawet lepsze.
a te... faktycznie w rzeczywistości wyglądały lepiej. miałam pożyczony aparat, któremu siadały baterie, no i warunki były... no takie jak na zdjęciu ;)
-
musisz sam sprawdzić!
ale to uczucie... ech, nie umiem tego opisać. wznosi cię jeszcze bardziej do góry. i uszczęśliwia ;)
-
no cóż, dość niewielkie kroczki zawiodły mnie na ten skraj. za to kroczyłam wszystkim, co miałam do dyspozycji ;)
-
kuniu! wielkie dzięki za plusy i komentarze ;)
a z tymi górami to trzeba coś musowo zrobić!!
może wcale nie trzeba od razu jechać na długo? masz co prawda dość daleko, ale przy dobrej organizacji nawet na dłuższy weekend może być warto się zmobilizować. beskid żywiecki wymiata ;)
gdybyś potrzebował kiedyś towarzystwa - wal śmiało ;)
-
a kuku ;)
-
piękne ;) wspaniały uśmiech, kontakt wzrokowy... ha, to spojrzenie jest tak pełne życia, nadziei, figlarnej radości... fantastyczne zdjęcie!!!
-
;))) wiesz... trzeba sobie zostawiać coś na deser ;)
-
haha, sądząc po żywym kolorze bluzy - to zupełnie możliwe ;)
-
o rany, a mnie o łzy niemal powsinogo przyprawiły te twoje "krzyżyki"! mogę tak mówić?? ;))) boskie!
;p -
besir. cóż mogę napisać... po przeczytaniu tego twojego komentarza wcięło mnie na trochę.
z kilku powodów...
po pierwsze - oczekiwałam niezbyt przyjemnego przekreślenia wszystkiego, co tu wstawiłam.
po drugie - no cóż - krytyki się doczekałam, ale nie takiej, jakiej się spodziewałam. mało tego - myślę, że tym komentarzem pokazałeś - sobie i wszystkim - że świetnie potrafisz robić to, czego tu wszyscy od ciebie oczekują, do czego cię namawiają, o co błagają...! wytknąłeś mi moje niedostatki - i ja to zrozumiałam! - ale w sposób absolutnie miły, uprzejmy i konstruktywny (swoją drogą myślę, że i tak byłeś nadzwyczaj wyrozumiały!)!!!
i wreszcie po trzecie, najważniejsze - rozgryzłeś mnie ;)
wszystko, co napisałeś, pokrywa się z moimi odczuciami na temat tego, co zdarza mi się robić z aparatem w ręku ;)
techniki fotograficzne totalnie u mnie leżą. nie znam ich. nie wiem, jak osiągnąć zamierzony efekt. strzelam, próbuję, zapominam... kiedy wsadziłam wreszcie aparat na statyw, wyszły mi żenujące bohomazy ;))) boleję nad tym, ale chwilowo nie jestem w stanie do tego przysiąść. za kilka miesięcy - o tak, wtedy już tak,miejmy nadzieję. marzę o tym od dawna!
i masz rację - w plenerze czuję się bezradna. nie umiem zobaczyć tego wszystkiego okiem aparatu. chciałabym, bo przyroda jest mi bliska, ale moje zdjęcia nigdy nie oddają nawet w małej części doznań, jakie dostarcza bezpośrednie obcowanie z naturą. patrzę na coś - czuję ekstazę. przystawiam aparat do oka - to nie to...
no i tutaj także kłania się nieznajomość technik, tricków, sprzętu...
ulica, powiadasz... no coś w tym jest. moje najlepsze chwile. zapomnienie o całym świecie...
ale - jak sam zauważyłeś - tego też jeszcze muszę się pouczyć.
tak czy owak - dzięki za słowa krytyki (trafne, ale przedstawione z klasą) i za pochwałę (nader uprzejmą i trochę na wyrost). naprawdę doceniam ;) -
zobaczysz ;) a nawet lepsze.
a te... faktycznie w rzeczywistości wyglądały lepiej. miałam pożyczony aparat, któremu siadały baterie, no i warunki były... no takie jak na zdjęciu ;) -
musisz sam sprawdzić!
ale to uczucie... ech, nie umiem tego opisać. wznosi cię jeszcze bardziej do góry. i uszczęśliwia ;) -
no cóż, dość niewielkie kroczki zawiodły mnie na ten skraj. za to kroczyłam wszystkim, co miałam do dyspozycji ;)
-
kuniu! wielkie dzięki za plusy i komentarze ;)
a z tymi górami to trzeba coś musowo zrobić!!
może wcale nie trzeba od razu jechać na długo? masz co prawda dość daleko, ale przy dobrej organizacji nawet na dłuższy weekend może być warto się zmobilizować. beskid żywiecki wymiata ;)
gdybyś potrzebował kiedyś towarzystwa - wal śmiało ;) -
a kuku ;)
-
piękne ;) wspaniały uśmiech, kontakt wzrokowy... ha, to spojrzenie jest tak pełne życia, nadziei, figlarnej radości... fantastyczne zdjęcie!!!