Ocenione komentarze użytkownika s.wawelski, strona 51
Przejdź do głównej strony użytkownika s.wawelski
-
Gdyby byl taki, to by go komandosi tak latwo nie wysadzili w powietrze :-)
-
Super maszyna!! Wyglada dosc zgrabnie, ale (nie wiem na ile macie doswiadczenie w prowadzeniu takich duzych pojazdow) zastanawiam sie ile czasu potrzebowaliscie aby sie przyzwyczaic do prowadzenia takiego samochodu.
-
Juz mielismy z Leszkiem na ten temat mala rozmowe :-)
-
Widokowy...
-
Misiow tam chyba wiecej niz ludzi...
-
Pierwsza czesc trasy sie nieco pokryla z moja przed wielu laty. Na wyspe dostalismy sie promem z Port Angeles (Washington) a pozniej a stamtad tez promem do Vancouver, wioec ominela nas calkowicie wschodnia czesc wyspy, ktora, jak tu zaprezentowalas, jest tez bardzo ciekawa.
-
Poszlismy tam na 5 o'clock tea, ale portier otaksowal nas wzrokiem i grzecznie przeprosil, ze nie jestesmy ubrani zgodnie z obowiazujacym kodem odziezowym...
-
Ale ten znak to juz chyba nie malowidlo :-) Dodaje zludzenia rzeczywistosci.
-
To juz chyba nie ze statku... :-)
-
Misie czarne ponoc sa jeszcze bardziej agresywne wiec groźne dla czlowieka.
Mnie sie przypomina podobne spotkanie z niedzwiedziem, ale grizzly, na Alasce. Spalismy w namiocie na campingu... Rano sie budzimy i dochodzi nas glosy podnieconych ludzi, ze po campingu chodzi miś. Mis byl na szczescie zajety jedzeniem malin na krzakach, ale szybko pojawił sie ranger i nas ochraniał. To byl nasz ostatni raz w namiocie na Alasce...
-
Gdyby byl taki, to by go komandosi tak latwo nie wysadzili w powietrze :-)
-
Super maszyna!! Wyglada dosc zgrabnie, ale (nie wiem na ile macie doswiadczenie w prowadzeniu takich duzych pojazdow) zastanawiam sie ile czasu potrzebowaliscie aby sie przyzwyczaic do prowadzenia takiego samochodu.
-
Juz mielismy z Leszkiem na ten temat mala rozmowe :-)
-
Widokowy...
-
Misiow tam chyba wiecej niz ludzi...
-
Pierwsza czesc trasy sie nieco pokryla z moja przed wielu laty. Na wyspe dostalismy sie promem z Port Angeles (Washington) a pozniej a stamtad tez promem do Vancouver, wioec ominela nas calkowicie wschodnia czesc wyspy, ktora, jak tu zaprezentowalas, jest tez bardzo ciekawa.
-
Poszlismy tam na 5 o'clock tea, ale portier otaksowal nas wzrokiem i grzecznie przeprosil, ze nie jestesmy ubrani zgodnie z obowiazujacym kodem odziezowym...
-
Ale ten znak to juz chyba nie malowidlo :-) Dodaje zludzenia rzeczywistosci.
-
To juz chyba nie ze statku... :-)
-
Misie czarne ponoc sa jeszcze bardziej agresywne wiec groźne dla czlowieka.
Mnie sie przypomina podobne spotkanie z niedzwiedziem, ale grizzly, na Alasce. Spalismy w namiocie na campingu... Rano sie budzimy i dochodzi nas glosy podnieconych ludzi, ze po campingu chodzi miś. Mis byl na szczescie zajety jedzeniem malin na krzakach, ale szybko pojawił sie ranger i nas ochraniał. To byl nasz ostatni raz w namiocie na Alasce...