Ocenione komentarze użytkownika amused.to.death, strona 81
Przejdź do głównej strony użytkownika amused.to.death
-
-
a ja bym dała radę robić i jedno i drugie:)
-
Doczytałam:)
Ciekawa opowieść i ciekawe miejsca:) I to co mówią o Łukaszence.
Mówiliście po rosyjsku?
O Niemenie wiedzieliście wcześniej czy wyczytaliście w przewodniku? Nie miałam pojęcia, że urodził się na Białorusi.
A cenowo jak?
Z opisu wynika, że głównie spaliście u couchsurfingowców, tak?
-
Voyager, ja też wolę "It's a miracle" ale na nic mi nie pasowało:D:D
-
Nie, nie byłam - wolałyśmy zrobić sobie 'wczasy pod bambusem' nad Inle Lake niż jakąś skałę oglądać...
-
Jeśli chodzi o nicka, to było tak:
Chciałam coś napisać na jakimś forum, na którym trzeba było się zalogować....nic mi nie przychodziło do głowy, to spojrzałam na swoją kolekcję płyt i jedną z moich ulubionych płyt - właśnie "Amused to death" Rogera Watersa. I tak, wiele lat temu stało się to moim drugim 'imieniem'. I bardzo się z nim identyfikuję i podoba mi się to, że można być 'amused to death':)
-
:)
Niestety, w lipcu w Warszawie nie będę. Ale pomyślę o Kolumberowiczach gdzieś tam w Meksyku:)
-
ja myślę, że jeśli chodzi o Buddę to nawet jeden włos by wystarczył!
-
Zawsze jak czytam takie relacje to sobie myślę, że muszę kiedyś odświeżyć swój rosyjski i udać się na wschód:)
Dokończę wieczorem, ale plusa już mogę dać, bo to co przeczytałam zapowiada się nieźle.
-
Bardzo chętnie dołączam do grona Twoich znajomych!
Dzięki za zaproszenie:)
-
a ja bym dała radę robić i jedno i drugie:)
-
Doczytałam:)
Ciekawa opowieść i ciekawe miejsca:) I to co mówią o Łukaszence.
Mówiliście po rosyjsku?
O Niemenie wiedzieliście wcześniej czy wyczytaliście w przewodniku? Nie miałam pojęcia, że urodził się na Białorusi.
A cenowo jak?
Z opisu wynika, że głównie spaliście u couchsurfingowców, tak?
-
Voyager, ja też wolę "It's a miracle" ale na nic mi nie pasowało:D:D
-
Nie, nie byłam - wolałyśmy zrobić sobie 'wczasy pod bambusem' nad Inle Lake niż jakąś skałę oglądać...
-
Jeśli chodzi o nicka, to było tak:
Chciałam coś napisać na jakimś forum, na którym trzeba było się zalogować....nic mi nie przychodziło do głowy, to spojrzałam na swoją kolekcję płyt i jedną z moich ulubionych płyt - właśnie "Amused to death" Rogera Watersa. I tak, wiele lat temu stało się to moim drugim 'imieniem'. I bardzo się z nim identyfikuję i podoba mi się to, że można być 'amused to death':) -
:)
Niestety, w lipcu w Warszawie nie będę. Ale pomyślę o Kolumberowiczach gdzieś tam w Meksyku:) -
ja myślę, że jeśli chodzi o Buddę to nawet jeden włos by wystarczył!
-
Zawsze jak czytam takie relacje to sobie myślę, że muszę kiedyś odświeżyć swój rosyjski i udać się na wschód:)
Dokończę wieczorem, ale plusa już mogę dać, bo to co przeczytałam zapowiada się nieźle.
-
Bardzo chętnie dołączam do grona Twoich znajomych!
Dzięki za zaproszenie:)
:)