Otrzymane komentarze dla użytkownika czarmir1, strona 147
Przejdź do głównej strony użytkownika czarmir1
-
...faktycznie, bardzo dobre porównanie...
-
...jadłem duriana 6 lat temu i w tym roku mnie w ogóle do niego nie ciągnęło, jak dla mnie to taki sobie... nic specjalnego ;-)
-
...dobre :-))... muszę to powiedzieć synowi..., właśnie się odchudza... ;-)
-
Na ichni nowy rok się nie załapałem niestety :-(.
A z tą porodówką to niezłe zamieszanie, mam tylko nadzieję, że biorą się do roboty z głową, a nie jak to w jednym dowcipie było:
...chodzi małżonek pod oknem jednej z sal oddziału położniczego i czeka..., ale już nie wytrzymał i krzyczy...
- Maryna!..., Maryna! (po chwili wychyla się z okna owa Maryna i pyta)
- co chciałeś?
- urodziłaś?... (pyta mąż)
- urodziłam... (odpowiada Maryna)
- a co?... (pyta mąż)
- syna!... (odpowiada Maryna)
- jest!, jest!..., a do kogo podobny? (pyta mąż)
- a co co będę gadała jak nie znasz!... :-))
-
...no to się popisałem... :-(, ale sam zachodzę w beret, jak ja to zrobiłem?...
...już poprawiam, dzięki :-)
-
To prawda :-)
-
ja widziałam jak w hotelu każda wolna przestrzeń zawalona była donicami i pełno tego kwiatu było wszedzie.
Zrywałam codziennie nowy i sobie wplatałam we włosy :),
cos z tego mi zostało, bo z Norwegii mam tą fioletową kwiatową donicę na głowie.
-
wszystko żeby przebłagać, ubłagać względnie uprosić :)
-
a jakie ładne kwiatki
-
czyli nic sie nie zmieniło, Mekong jak ja byłam :)
ale wtedy nic oprócz oranżady nie zwykłam pijać
-
...faktycznie, bardzo dobre porównanie...
-
...jadłem duriana 6 lat temu i w tym roku mnie w ogóle do niego nie ciągnęło, jak dla mnie to taki sobie... nic specjalnego ;-)
-
...dobre :-))... muszę to powiedzieć synowi..., właśnie się odchudza... ;-)
-
Na ichni nowy rok się nie załapałem niestety :-(.
A z tą porodówką to niezłe zamieszanie, mam tylko nadzieję, że biorą się do roboty z głową, a nie jak to w jednym dowcipie było:
...chodzi małżonek pod oknem jednej z sal oddziału położniczego i czeka..., ale już nie wytrzymał i krzyczy...
- Maryna!..., Maryna! (po chwili wychyla się z okna owa Maryna i pyta)
- co chciałeś?
- urodziłaś?... (pyta mąż)
- urodziłam... (odpowiada Maryna)
- a co?... (pyta mąż)
- syna!... (odpowiada Maryna)
- jest!, jest!..., a do kogo podobny? (pyta mąż)
- a co co będę gadała jak nie znasz!... :-)) -
...no to się popisałem... :-(, ale sam zachodzę w beret, jak ja to zrobiłem?...
...już poprawiam, dzięki :-) -
To prawda :-)
-
ja widziałam jak w hotelu każda wolna przestrzeń zawalona była donicami i pełno tego kwiatu było wszedzie.
Zrywałam codziennie nowy i sobie wplatałam we włosy :),
cos z tego mi zostało, bo z Norwegii mam tą fioletową kwiatową donicę na głowie. -
wszystko żeby przebłagać, ubłagać względnie uprosić :)
-
a jakie ładne kwiatki
-
czyli nic sie nie zmieniło, Mekong jak ja byłam :)
ale wtedy nic oprócz oranżady nie zwykłam pijać