Otrzymane komentarze dla użytkownika 2_koty, strona 85

Przejdź do głównej strony użytkownika 2_koty

  1. tykuspl
    tykuspl (02.09.2010 4:51)
    Chyba widzi sam siebie.
  2. amused.to.death
    amused.to.death (01.09.2010 22:46)
    mam nadzieję, że jak kiedyś tam dotrę to jeszcze będzie stała:D
  3. amused.to.death
    amused.to.death (01.09.2010 22:44)
    a czy pociąg jakoś wtedy przejeżdżał, że tory takie puste?
  4. amused.to.death
    amused.to.death (01.09.2010 22:40)
    aż chce się, żeby łapkę podał....
    :D
  5. przedpole
    przedpole (01.09.2010 15:33)
    Ciekawe miejsce utrwaliłaś.
  6. przedpole
    przedpole (01.09.2010 15:29)
    Super
  7. 2_koty
    2_koty (01.09.2010 10:37)
    ciężko było mi go uchwycić z bujającej się łodzi :-)
  8. 2_koty
    2_koty (01.09.2010 10:36)
    na zdjęciu pokazującym ogrom tej 250 - metrowej wydmy postacie niknęły całkowicie!
  9. 2_koty
    2_koty (01.09.2010 10:35)
    Dzięki wszystkim za "achowanie".
    Sprawa z autem wyglądała tak - na szutrze zwierząt się nie omija (niezależnie od ich wielkości). A że kierowca ma dobre serce i chciał oszczędzić życie omijając jakiegoś średniej wielkości ptaka-niechętnie-lota, to skończyło się utratą kontroli nad autem. Po kilku zawijasach myśleliśmy że już wychodzimy na prostą , jak auto postanowiło przewrócić się na boczek. Niewątpliwie bardzo przyczynił się do tego wysoki środek ciężkości Hiluxa z ciężkim namiotem na dachu. Jechaliśmy już bardzo wolno i - poza moją rozciętą ręką - zupełnie nic się nam nie stało. Nawet aparat i obiektywy, które wysypały się z plecaka nie ucierpiały zbytnio.

    Koszty klepania auta po dachowaniu były porównywalne do wartości auta. Jako że - według wypożyczalni - jechaliśmy ze zbyt dużą prędkością, chociaż zgodną z przepisami, odmówiono wypłaty ubezpieczenia i zaproponowano podzielenia się kosztami pół na pół. Zapłaciliśmy kwotę, z której byśmy się i tak nie wykręcili (mieliśmy pokryć szkody do jakiejś tam sumy) plus trochę na uspokojenie atmosfery (było to tuż przed odlotem, więc woleliśmy nie ryzykować jakiejś awantury, do tego mnie się w ranę wdała infekcja) i powiedzieliśmy, że resztę dostaną po dostarczeniu oficjalnej odmowy wypłaty, danych z GPS-u (okazało się, że auta są tam śledzone) itp, które przepuścimy przez "naszego prawnika". W sumie nie zdziwiło nas, że te papiery nigdy nie dotarły...

    No cóż - nie zawsze doświadczenia przywożone z wakacji są przyjemne, ale póki ucierpiał bardziej portfel niż my sami sprawę uznajemy za zakończoną pozytywnie.
  10. 2_koty
    2_koty (01.09.2010 10:03)
    :-)