Otrzymane komentarze dla użytkownika s.wawelski, strona 1504
Przejdź do głównej strony użytkownika s.wawelski
-
w trochę innym świetle: http://kolumber.pl/photos/show/42785 :-)
-
ja to chyba gdzieś widziałem;-) http://kolumber.pl/photos/show/42986
-
chyba ta sama ulica: http://kolumber.pl/photos/show/15269 :-)
-
http://kolumber.pl/photos/show/15212 :-)
-
smaczne! szczególnie z... chili:-)
-
za to lubię la reformę! największa galeria sztuki współczesnej, jaką widziałem:-)
dwa lata temu załapaliśmy się na końcówkę wystawy... czaszek w najróżniejszych wydaniach. ciekawe... ;-)
-
na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych, diana łowczyni miała dospawaną spódniczkę:-) ponoć gorszyła mieszkańców...
-
el angel que no puede volar:-)
-
miałem spytać o to samo:-)
-
hmmm... no nie ma się czego czepić smoku:-) fantastyczna podróż! widzę, że postawiliście na osobliwości natury. mnie jednak bardziej kręci żywy meksyk, ale miło poczytać o innych cudach. chociaż barranca del cobre od dawna jest na trasie kolejnego wyjazdu do meksyku. poza tym paricutín, patzcuaro (słynące przede wszystkim z obchodów święta zmarłych na wyspach pobliskiego jeziora) i morelia, którą widzę tylko na fotkach a nic o niej nie wspominasz, to też przyszłe plany:-)
i zazdroszczę san luis, zacatecas i real... te też jeszcze czekają. północ meksyku, to dla mnie ciągle terra incognita;-)
guadalajara mi kompletnie się nie podobała (no... może poza muralami;-), więc zdziwiony jestem waszym zachwytem. dodasz coś co mnie przekona?:-) aha... miasto rzeczywiście ma trochę ponad półtora miliona mieszkańców, ale cała aglomeracja to przeszło cztery miliony.
la quemada... nawet ja pierwsze słyszę!:-) ukłony za odkrycie:-) my chcieliśmy "odkryć" dwie takie mało znane strefy archeologiczne: comalcalco w veracruz i chinkultic w chiapas, niestety mieliśmy pecha. obie były zamknięte:-( tylko fragment tej drugiej udało mi się sfotografować przez płot: http://kolumber.pl/photos/show/19399
tula natomiast jakoś zawsze była mi nie po drodze. w teotihuacan byłem już trzy razy. tyle że zawsze zwiedzanie kończyłem u wujostwa w san juan teotihuacan, tuż pod piramidami. któż by się oparł takiej perspektywie?:-)
i dwa małe błędy: chihuahua, a nie chuhuahua i todo bien, a nie todo buen (po naukach loki;-)
mil gracias za relacje!:-)
-
w trochę innym świetle: http://kolumber.pl/photos/show/42785 :-)
-
ja to chyba gdzieś widziałem;-) http://kolumber.pl/photos/show/42986
-
chyba ta sama ulica: http://kolumber.pl/photos/show/15269 :-)
-
http://kolumber.pl/photos/show/15212 :-)
-
smaczne! szczególnie z... chili:-)
-
za to lubię la reformę! największa galeria sztuki współczesnej, jaką widziałem:-)
dwa lata temu załapaliśmy się na końcówkę wystawy... czaszek w najróżniejszych wydaniach. ciekawe... ;-) -
na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych, diana łowczyni miała dospawaną spódniczkę:-) ponoć gorszyła mieszkańców...
-
el angel que no puede volar:-)
-
miałem spytać o to samo:-)
-
hmmm... no nie ma się czego czepić smoku:-) fantastyczna podróż! widzę, że postawiliście na osobliwości natury. mnie jednak bardziej kręci żywy meksyk, ale miło poczytać o innych cudach. chociaż barranca del cobre od dawna jest na trasie kolejnego wyjazdu do meksyku. poza tym paricutín, patzcuaro (słynące przede wszystkim z obchodów święta zmarłych na wyspach pobliskiego jeziora) i morelia, którą widzę tylko na fotkach a nic o niej nie wspominasz, to też przyszłe plany:-)
i zazdroszczę san luis, zacatecas i real... te też jeszcze czekają. północ meksyku, to dla mnie ciągle terra incognita;-)
guadalajara mi kompletnie się nie podobała (no... może poza muralami;-), więc zdziwiony jestem waszym zachwytem. dodasz coś co mnie przekona?:-) aha... miasto rzeczywiście ma trochę ponad półtora miliona mieszkańców, ale cała aglomeracja to przeszło cztery miliony.
la quemada... nawet ja pierwsze słyszę!:-) ukłony za odkrycie:-) my chcieliśmy "odkryć" dwie takie mało znane strefy archeologiczne: comalcalco w veracruz i chinkultic w chiapas, niestety mieliśmy pecha. obie były zamknięte:-( tylko fragment tej drugiej udało mi się sfotografować przez płot: http://kolumber.pl/photos/show/19399
tula natomiast jakoś zawsze była mi nie po drodze. w teotihuacan byłem już trzy razy. tyle że zawsze zwiedzanie kończyłem u wujostwa w san juan teotihuacan, tuż pod piramidami. któż by się oparł takiej perspektywie?:-)
i dwa małe błędy: chihuahua, a nie chuhuahua i todo bien, a nie todo buen (po naukach loki;-)
mil gracias za relacje!:-)