Otrzymane komentarze dla użytkownika welwetka, strona 36
Przejdź do głównej strony użytkownika welwetka
-
Możliwe, że jednakowoż żyto, tudzież pszenżyto:D
-
Czy to na 100% pszenica ? :)
-
moja też ;)
-
To się cieszę, że się udało :) Potem zajrzę :)
-
A ja bym chciała je poznać bliżej:)
-
Hmm... czy ja wiem... coś tam się dzieje, czasem można nawet pokaz machania ogniami na Rynku zobaczyć;)
Ale w tym, co mówisz, też jest prawda - non stop jakieś uroczystości narodowo-kościelne, powielanie tych samych schematów, nic nowego, nawet w architekturze (jedyny fajny nowoczesny budynek w Krakowie - Centrum IT przy Placu Wszystkich Świętych) nikomu się nie podoba, bo ponoć "psuje klimat miasta" i wzbudza święte oburzenie.
Zresztą w Krakowie wszystko, co nowe i oryginalne zdaje się je wzbudzać...
-
wschód jest super, popieram ;)
ale chciałam zauważyć i podkreślić jedno: guzik się dzieje w krakowie, taka prawda. same odgrzewane "dobra narodowe", duchota mentalna i kulturalna i taniec chochoła ;)
przez to krakowskie nadęcie stamtąd zwiałam ;)
oczywiście - proszę o wybaczenie krakusów, którzy się nie poczuwają ;)
-
Rebel, ja też się szarpię. Z jednej strony fajnie, bo w Krakowie dużo się dzieje, wydaje się, że stąd wszędzie do świata blisko, z drugiej... jak się tu nie jest Kimś, człowiek się czuje taki malutki...
Ja przewiduję, że najprawdopodobniej wyląduję gdzieś na Wschodzie, może Lublin, Białystok, może Rzeszów, w każdym razie ściana wschodnia.
Na zachodzie, we Wrocławiu, już mieszkałam i mimo, że kocham to miasto, to jednak nie jestem do niego w 100% przekonana. Wschód to jest to! :)))
-
też się długo szarpałam z krakowem. i w końcu wylądowałam w wawie ;)
teraz mogę go sobie lubić tyle, ile mam akurat ochotę ;)
-
A tak sobie jechałam z rodzinką na wschód, na krótką wycieczkę:)
Chciałabym mieć babcię w takim miejscu. Chociaż nie mogę narzekać, bo moja mieszkała przed śmiercią w miejscu, skąd było widać całe Góry Świętokrzyskie:)
To pewnie zmysł do fotografii wyssałaś z mlekiem matki;)
-
Możliwe, że jednakowoż żyto, tudzież pszenżyto:D
-
Czy to na 100% pszenica ? :)
-
moja też ;)
-
To się cieszę, że się udało :) Potem zajrzę :)
-
A ja bym chciała je poznać bliżej:)
-
Hmm... czy ja wiem... coś tam się dzieje, czasem można nawet pokaz machania ogniami na Rynku zobaczyć;)
Ale w tym, co mówisz, też jest prawda - non stop jakieś uroczystości narodowo-kościelne, powielanie tych samych schematów, nic nowego, nawet w architekturze (jedyny fajny nowoczesny budynek w Krakowie - Centrum IT przy Placu Wszystkich Świętych) nikomu się nie podoba, bo ponoć "psuje klimat miasta" i wzbudza święte oburzenie.
Zresztą w Krakowie wszystko, co nowe i oryginalne zdaje się je wzbudzać... -
wschód jest super, popieram ;)
ale chciałam zauważyć i podkreślić jedno: guzik się dzieje w krakowie, taka prawda. same odgrzewane "dobra narodowe", duchota mentalna i kulturalna i taniec chochoła ;)
przez to krakowskie nadęcie stamtąd zwiałam ;)
oczywiście - proszę o wybaczenie krakusów, którzy się nie poczuwają ;) -
Rebel, ja też się szarpię. Z jednej strony fajnie, bo w Krakowie dużo się dzieje, wydaje się, że stąd wszędzie do świata blisko, z drugiej... jak się tu nie jest Kimś, człowiek się czuje taki malutki...
Ja przewiduję, że najprawdopodobniej wyląduję gdzieś na Wschodzie, może Lublin, Białystok, może Rzeszów, w każdym razie ściana wschodnia.
Na zachodzie, we Wrocławiu, już mieszkałam i mimo, że kocham to miasto, to jednak nie jestem do niego w 100% przekonana. Wschód to jest to! :))) -
też się długo szarpałam z krakowem. i w końcu wylądowałam w wawie ;)
teraz mogę go sobie lubić tyle, ile mam akurat ochotę ;) -
A tak sobie jechałam z rodzinką na wschód, na krótką wycieczkę:)
Chciałabym mieć babcię w takim miejscu. Chociaż nie mogę narzekać, bo moja mieszkała przed śmiercią w miejscu, skąd było widać całe Góry Świętokrzyskie:)
To pewnie zmysł do fotografii wyssałaś z mlekiem matki;)